Historya „stołu szwedzkiego” Szwedom pod Zamościem wystawionego

0
1433

Historie z Pasją

Historya „stołu szwedzkiego” Szwedom pod Zamościem wystawionego

Już w najbliższy weekend szykuje się widowisko niezwykłe. Zamość zostanie wzięty w oblężenie przez wojska szwedzkie króla Jegomości Karola X Gustawa. Miasto pod dowództwem Jana II Zamoyskiego zwanego Sobiepanen bronić się będzie dzielnie. Jaki będzie wynik owych potyczek przekonacie się Państwo sami, uczestnicząc w Szturmie Twierdzy Zamość A.D. 1656-2016, który rozpocznie się popołudniem 27 maja a zakończy 29 maja uroczystym wjazdem króla Jegomości Jana Kazimierza do Zamościa. A gdy działa umilkną a hejnał z wieży ratuszowej wybrzmi, w niedzielę 29 maja, Stowarzyszenie Turystyka z Pasją, ZGRH Jana Sobiepana Zamoyskiego, Stowarzyszenie Zamość 1920 zapraszają na „Legendę Stołu Szwedzkiego czyli Odprawę Posłów Szwedzkich podług Henryka Sienkiewicza podaną”.

Dla przypomnienia zaś przedstawiamy tekst „Legendy Stołu Szwedzkiego” wykoncypowanej przez pana Henryka Szkutnika, artystę, fotografika, przewodnika, pracownika Muzeum Zamojskiego w Zamościu.

„Działo się Roku Pańskiego tysiąc sześćsetnego pięćdziesiątego szóstego.
Rzeczpospolita zalana była w onym czasie wojskami szwedzkimi Karolusa Gustawa.
Miłościwie nam panujący Jaśnie Oświecony król Jan Kazimierz z żalem za granicę uchodzić musiał.

W Zamościu, dobrze na ów czas ufortyfikowanym i zaopatrzonym rezydował ordynat zamojski, Jaśnie Wielmożny Mości Pan Podczaszy Koronny Jan II Zamoyski Sobiepanem zwany.
Jadł, pił, weselił się i śmiał się Szwedom w kułak albowiem Zamość był jedyną z trzech twierdz wolnych od heretyckiego zalewu.
Powszechnie uważano, że jest to fortalicjum w Rzeczypospolitej najpotężniejsze, wszak nie tak dawno całą potęgę Chmielnickiego hetmana kozackiego i Tuhaj Beja, zatrzymało.

In fims februaris mróz dzierżył jeszcze krzepko, kiedy król szwedzki przybył z wojskami swemi pod mury fortecy zamojskiej tusząc, iż ową potężną twierdzę zdoła z marszu zająć, czym chwałę swoją ugruntuje i znamienitą przewagę zyska, a przeto rychło i feliciter wojnę zakończy.

Dobrze wiedział Karolus Gustawus, że twierdzę ową wiele miesięcy dobywać by trzeba, na co ani ochoty ani czasu mu nie stawało, rachował zatem, iż jeśli personaliter pod Zamościem stanie to samą powagą swoją i sławą niezwyciężonego wodza, Jana na Zamościu do otwarcia bram i poddania skłoni.

Stanął tedy pod Zamościem in dies Sancti Alexandrii, w 18 tysięcy konnych i piechoty, i 40 armat.
Począwszy ostrzeliwać twierdzę, słał do Jana Sobiepana poselstwa, do poddania i posłuszeństwa wzywając, a i intrat przyszłych niemało obiecując.

Zamoyski nic się nie turbując, ochotny i wesoły odpowiadał, iż jednemu królowi. Dostojnemu Jaśnie Oświeconemu Janowi Kazimierzowi, wierność i posłuszeństwo ślubował, a godności szwedzkich przyjmować nie skory.
Szturmy i rokowania trwały nadal, ale nic nie wskórały. Szkód żadnych natenczas armaty w twierdzy nie poczyniły, prócz zabicia wołu jednego i ciężkiego wystraszenia licznych tu zawsze stad gołębich.

Król zwrócił się wówczas z prośbą o placet na przemarsz wojsk jego pod murami twierdzy, poczynając od traktu szczebrzeskiego na lwowski. Spodziewając się podstępu ordynat odpowiedział, że o pół mili dalej jest równie dobra droga do odejścia spod Zamościa.

Szwed, nie widząc żadnej rady na upartego i dumnego Polaka, wpadł jeszcze na jeden koncept. Poprosił tedy Sobiepana, aby zjadł razem z nim pożegnalne śniadanie w murach fortalicji.

Zamoyski rychło kolejny podstęp króla odgadł.
Koncypował sobie dwojako: nie wpuściwszy Szweda staropolskiej gościnności uwłaczy, wpuściwszy – da assumpt królowi victorię ogłosić.
Wiedział snadnie, że Karolus Gustawus wszedłszy w mury miejskie dobrowolnie ich nie opuści.
Zgodził się tedy na pożegnalne ugoszczenie wojsk szwedzkich, ale własne warunki dyktując.
A takoż: – On będzie ucztować z dworem i wojskiem swoim u siebie, a Szwedzi za murami u siebie.

I tak też się stało.
Ordynat ustawić kazał moc stołów poza murami miasta z wielką na nich ilością wiktuałów i prowiantów.
A to mięsiw wołowych, wieprzowych, sarnich, zajęczych i innych, tudzież ptactwa wszelkiej rozmaitości a ryb różnego rodzaju i przyrządzenia; pieczywa i ciast góry niezliczone a i trunki też wszelakich gatunków z przepastnych zapasów zamkowych ustawić kazał. Wszak uczta miała być pożegnalna.

ZAKAZAŁ WYSTAWIAĆ JEDYNIE SIEDZISKA. Żadnych ław, krzeseł, zydli, taboretów czy inszych sprzętów, na których wygodnie spocząć do posiłku by można.

Od onego czasu, poczęstunek in erectus zwany, czyli na stojąco, rozpowszechnił się i zwać się począł STOŁEM SZWEDZKIM.

Szwedzi pamiętać tej historii nie chcą, a nawet jej przeczą albowiem wstyd ich ogarnia, że wódz ich wielki, król Karolus X Gustawus ośmieszony przez polskiego magnata został.

Wiele faktów wywodzi się z historii niezwyciężonego miasta Zamościa i jego znamienitych mieszkańców.
Ale nie wszyscy pamiętają, iż “stół szwedzki” także.
Nasze przypomnienie niech sławie powszechnej tego faktu służy. In perpetuam rei memoriam.”

Tekst legendy pan Henryk Szkutnik

Dominika Lipska – Turystyka z Pasją

 

 

 

Poprzedni artykułŚwiatło i barwa – portrety zamościan
Następny artykułBenefis Barbary Rabiegi w “Morandówce”
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments