One man show
14 goli Tomasza Fugiela walnie przyczyniło się do bardzo cennej wygranej MKS Padwa Zamość w Radomiu. Beniaminek pierwszej ligi znacznie poprawił humory zamojskich kibiców, choć do stylu gry można mieć pewne zastrzeżenia.
Radomianie po ostatnich udanych ostatnich spotkaniach (minimalna porażka z faworyzowanym AZS AWF Biała Podlaska i wygrana w Radzyminie) byli na fali wznoszącej. Na przeciwległym biegunie byli zawodnicy z Zamościa, którym skrzydła podcięły nieco niepowodzenia w spotkaniach z MTS Chrzanów i Czuwajem Przemyśl.
Obie ekipy miały przed spotkaniem po trzy punkty i plasowały się w dolnych rejonach tabeli. Zarówno jednym jak i drugim dodatkowe „oczka” były więc potrzebne jak tlen.
Na parkiecie presję było widać w poczynaniach zarówno radomian jak i graczy z Zamościa. Zdecydowanie wyróżniał się Tomasz Fugiel, który udanymi atakami „trzymał wynik” dla przyjezdnych. Do przerwy na tablicy wyników widniał remis i stało się jasne, że przy takim obrocie spraw losy rywalizacji rozstrzygną się w samej końcówce spotkania.
Po zmianie strony raz jednym, raz drugim przydarzały się momenty przestoju. W 35 min po rzucie młodszego z braci Fugielów goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie (16:14). Po kolejnych siedmiu minutach to akademicy z Radomia mogli mówić o dobrej passie, ponieważ w tym czasie rzucili trzy gole, nie tracąc żadnego.
Wówczas trener gości Marcin Czerwonka poprosił o czas. Pocieszające, że w czasie tej przerwy przekazał zawodnikom wskazówki, które znalazły odzwierciedlenie w wyniku. W ataku nadal szalał Tomasz Fugiel, a dobrą zmianę w obronie dał Bartłomiej Misalski, dla którego był to występ przed doskonale znaną sobie publicznością.
– Ta dwójka dobrze pracowała dla drużyny w samej końcówce. Bartek popełnił wprawdzie kilka fauli ofensywnych, ale za to w obronie uważnie słuchał podpowiedzi Kuby Kłody i to miało dla nas istotne znaczenie – powiedział Karol Drabik, bramkarz MKS Padwa, kolejny z wyróżniających się zawodników w naszych szeregach.
Na potwierdzenie tezy o dobrej obronie niech świadczy fakt, że w drugich 30 minutach radomianie pokonali Karola Drabika zaledwie osiem razy.
Zwycięstwo przyszło żółto-czerwonym z wielkim trudem, ale o stylu za chwilę nikt nie będzie pamiętał. Najważniejszy jest komplet punktów wywieziony z Mazowsza i poprawa humorów po dwóch kolejnych porażkach.
KS Uniwersytet Radom – Padwa Zamość 21:23 (13:13)
Radom: Markowski, Hernik – Gruszczyński 8, Kubajka 5, Banaczek 4, Maszczyński 2, Kiraga 1, Pawelec 1, Socha, Wasik, Stępniewski, Joof, Stanik, Kowalczyk.
Padwa: Drabik, Wnuk – T. Fugiel 14, Puszkarski 3, Sz. Fugiel 2, Gałaszkiewicz 2, Mroczek 1, Teterycz 1, Adamczuk, Sałach, Bigos, Pieczykolan, Kłoda, Pomiankiewicz, Misalski.
Widzów: 50. Sędziowali: Michał Cieślik, Piotr Oleksyk (Kielce). Kary: Radom – 6 min, Padwa – 4 min.