25 listopada 2023 roku (sobota), w hali sportowej HOSIR w Hrubieszowie, rozegrany zostanie Charytatywny Turniej Piłki Nożnej o Puchar Dyrektora HOSIR w Hrubieszowie.
Wpisowe 200 złotych, skład drużyny 5+1=6.
W tym turnieju, mogą zagrać zawodnicy od lat 17.
Organizatorzy zapraszają też drużyny żeńskie!
Chętne drużyny mogą się zgłaszać pod numerami telefonów 601 341 445 lub 730 978 901.
Dochód w całości zostanie wpłacony na konto 40-letniej Teresy Hawro z Nieledwi, chorej na glejaka wielopostaciowego czwartego stopnia.
Sytuacja jest bardzo trudna, sześcioro dzieci czeka w domu na mamę, został założony komitet społeczny w zbiórkach publicznych, już wkrótce będą rozstawione puszki w sklepach i instytucjach gminy Trzeszczany.
Najmłodsza córka to Martynka – ma 3,5 roku. Potem 5-letni Maksio, 11-letni Bartuś i 13-letnia Ola. Najstarsi są synowie – Kacper ma 15 lat, a Mikołaj, już student mieszkający w Warszawie – 23.
„Dzięki moim dzieciom wciąż jestem, żyję i walczę! Mam 40 lat i złośliwy nowotwór mózgu, który raz za razem wraca. Okazało się, że jest kolejna wznowa!
Nie wiem, co będzie dalej. Przerażają mnie koszty leczenia… Dziś proszę o każde możliwe wsparcie, by wyrwać temu potworowi kolejne cenne lata życia! Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej…” mówi Teresa Hawro.
O początkach i przebiegu choroby Teresa Hawro mówi: „Pierwszy raz zachorowałam 6 lat temu. Było mi niedobrze, wciąż chciało mi się spać. Po zrobieniu tomografii komputerowej okazało się, że w mojej głowie jest 6-centymetrowy guz!Pierwsza operacja, guz usunięty w całości. Wróciłam do domu i zaczęłam na nowo doceniać życie! Wszystko było dobrze, czułam się świetnie. Zaszłam w ciążę, urodził się Maksio.
Żyłam normalnie, co 3 miesiące jeździłam na kontrolne badania. Jedne z nich wykazały wznowę guza w tym samym miejscu! Doktor, który operował mnie za pierwszym razem, i tym razem pomógł – usunął guza, a ja przeszłam radio– i chemioterapię. Bez skutków ubocznych, nie wypadły mi nawet włosy! Czułam się znakomicie i wierzyłam, że wygrałam! Leczenie skończyłam w listopadzie 2018 roku. Kontrole co 3 miesiące, potem już co pół roku. Cieszyliśmy się z rodziną każdą wspólną chwilą, tym bardziej że na świecie pojawiła się też mała Martynka. Żyliśmy skromnie, ale razem, szczęśliwie. Wierzyłam, że widmo nowotworu jest już dawno za mną. Do czasu…
W lutym bieżącego roku po odebraniu wyników rezonansu dowiedziałam się, że jest wznowa w móżdżku. Przeszłam kolejną operację – tym razem gamma-knife. W sierpniu tego roku po kolejnych badaniach wyszło na jaw, że kolejny guz pojawił się znowu w płacie skroniowym!
Czekam na decyzję lekarzy, co dalej. Jakie czeka mnie leczenie, ile to wszystko będzie kosztować – jeszcze nie wiemy. Nasza sytuacja materialna jest coraz trudniejsza.
Tym razem guz jest głębiej. Nie wiadomo, czy da się go usunąć. Rozmawiam z dziećmi o śmierci. Tłumaczę im, że człowiek – nawet zdrowy – może umrzeć niespodziewanie. A gdy ktoś jest chory, jak ja, odejdzie prawdopodobnie szybciej. Córki i synowie dają mi siłę. Mówią, że będzie dobrze, że już przecież nie raz pokonałam przeciwnika, jestem od niego silniejsza!
Na razie nie mam żadnych objawów – robię wszystko jak do tej pory. Staram się ciągle być w ruchu, co przy dzieciach nie jest trudne. Wtedy nie myślę, że w środku, w mojej głowie jest i wciąż rośnie guz, który może mnie zabić…
Mam marzenie, żeby dostać jeszcze choć z 5 lat życia. Będę walczyć – to pewne. Wierzę, że tym razem też się uda. Będę wdzięczna za każdą możliwą pomoc. Proszę o wsparcie… Za wszystko z całego serca dziękuję!”.
Na siepomoaga.pl organizowana jest zbiórka na rzecz Teresy Hawro. Do tej pory (10.11) zebrano 45 908 zł, brakuje 166 858 zł.
Możesz wesprzeć zbiórkę, podajemy link do zbiórki https://www.siepomaga.pl/teresa-hawro
7 listopada 2023 roku, w godzinach popołudniowych w prywatnej klinice w Kluczborku, Teresa poddana została bardzo ciężkiej i ryzykownej operacji usunięcia glejaka. Operacja kosztuje 90 tysięcy złotych, z dotychczas zebranych środków rodzina opłaciła zaliczkę za operację, na dopłacenie pozostałej kwoty pozostał miesiąc.
„Teresa wybudziła się po operacji. Stan jest stabilny, jest w kontakcie z otoczeniem. Czeka ją teraz chemioterapia w Gliwicach. Na razie nie wiadomo kiedy wróci do domu” mówi ksiądz Krzysztof Hawro o swojej bratowej.
Terapia w Gliwicach kosztuje kolejne 60 tysięcy złotych.
Znajomi Teresy mówią, że jest ona człowiekiem ciepłym, sympatycznym. Określają ją jako odpowiedzialną matkę, życzliwą każdemu człowiekowi osobę, która nigdy nie prosi o nic dla siebie. Zawsze mówi, że wszystko jest dobrze, choć wiadomo, że cierpi.
Na Facebooku powstała grupa pod nazwą Teresa-glejak, która organizuje przeróżne licytacje. Dochód w całości przeznaczony jest na sfinansowanie operacji i leczenia Teresy.
W sposób wzruszający o swojej przyjaciółce mówi Anna Harasymiuk: „Teresa nie jest w ogóle roszczeniowa, wdzięczna za każdy dzień życia. Rozmowa z nią przynosi spokój, jest w niej niezwykłe przekonanie, że wszystko będzie dobrze. Jest pokornym, dobrym człowiekiem. Nie wyobrażam sobie żeby mogło jej zabraknąć”.
Teresa wraz z rodziną mieszka w małej niespełna dwutysięcznej społeczności. Wszyscy się tu znają i chętnie sobie pomagają. Jednak najbliżsi znajomi nie są w stanie udźwignąć finansowych kosztów operacji i leczenia. Robią co mogą, aby przybliżyć się wymaganej kwoty.
Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc, wpłacanie nawet drobnych kwot, udział w licytacjach ale także o udostępnianie posta.
Na Teresę w domu czeka szóstka dzieci.
Nie bądź obojętny.
Zdjęcie: siepomaga.pl