“Surrealizm” w zamojskiej kawiarnii artystycznej Mazagran

0
386

„Surrealizm” Wojciecha Zawrotniaka to kolejna wystawa sztuki „do kawy”, proponowana już tradycyjnie przez „Mazagran” – zamojską kawiarnię artystyczną. Tym razem – akurat na majowe święta – pokazano gatunek sztuki, który mimo różnorodności tematycznej „mazagranowych” wystaw, nie był tu jeszcze prezentowany.

Po dwóch ostatnich ekspozycjach fotografii industrialnej powrócono do sztuki w klasycznym jej rozumieniu – do malarstwa i rysunku, lecz zupełnie nietypowego, dla którego rzeczywisty świat nie jet źródłem inspiracji. Surrealizm, zapewne ze względu na Zdzisława Beksińskiego, cieszy się ogromną popularnością, zarówno odbiorców sztuki jak i jej twórców, znajdując wielu (czasem nieudolnych) naśladowców. Można śmiało powiedzieć, że ten tworzony przez Wojciecha Zawrotniaka jest oryginalny, bo artysta, choć fascynuje się klasykami tego gatunku (zarówno Beksińskim jak i Dalim) nie naśladuje cudzych wzorów.

Nadrealizm jako ruch artystyczny narodził się we Francji niemal dokładnie sto lat temu. Zaszyfrowane treści marzeń sennych i pozarzeczywistych wyobrażeń, halucynacje i koszmary wciąż fascynują być może dlatego, że stając się tematem sztuki, potrafią przenieść widza do świata, który jest ucieczką od rzeczywistości i porusza wyobraźnię do granic możliwości, a nawet granice te przekraczając.

To świat wyjątkowy zarówno dla tworzącego sztukę jak i dla tego, który ją odbiera. Wojciech Zawrotniak, choć mówi o sobie, że cały czas poszukuje własnego stylu, ma już wypracowany warsztat realisty i nieustannie go doskonali. Zdarza się nawet wręcz hiperrealistyczne podejście. Nie odtwarza jednak świata realnego – zdecydowanie woli ten nadrealny pewnie dlatego, że jest on źródłem niekończących się inspiracji. Może brzmi to paradoksalnie: świat, choć nadrealny, może być odtworzony z realistyczną dokładnością – tak jak robi to Wojciech.

Szkoda, że nieczęsto pokazuje swoją sztukę. Od ukończenia liceum plastycznego w 1989 roku i potem studiów w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie (dyplom z Konserwacji Rzeźby i Detalu Architektonicznego), zaprezentował się w Zamościu na jednej wystawie indywidualnej – w Galerii Staszica 13 – w sierpniu, w 2019 roku. W tym samym roku uczestniczył w Letnim Przeglądzie Plastyki Zamojskiej w Biurze Wystaw Artystycznych – Galerii Zamojskiej. Tworzy, ale na tę twórczość – jak mówi – wciąż ma za mało czasu. Zawsze szkicuje, bo szkice są dla niego formą odpoczynku. Dobrze się stało, że pokazuje nam teraz w „Mazagranie” swoje surrealne kompozycje, które zapewne zaostrzą apetyty miłośników surrealizmu „dyskretnego” – nie będącego wielką oniryczną wizją w odrealnionym pejzażu, lecz po prostu twarzą. Najciekawsze jest to, że są to twarze z wyobraźni, bo artysta nie ma portretowych modeli. Twarze, głowy czy ich fragmenty nigdy nie należały do konkretnych osób.

To człowiek wykreowany przez wyobraźnię – wymyślony, stworzony przez artystę, często o wyrazistym spojrzeniu, bo ten portretowy „wyraz” gwarantują oczy. One są zawsze na obrazach zwierciadłem duszy, nawet jeśli ta dusza jest po prostu wymyślona. Wojciech poszukuje więc modeli we własnej wyobraźni, ale nie wszystko jest jednak fantazją, bo artysta nie odrzuca racjonalnego myślenia i analizowania.

Tworzenie tych wyimaginowanych twarzy, głów, ich fragmentów, poprzedzone jest wiedzą anatomiczną, którą stara się doskonalić, pogłębiać tak, by w dokładnym rysunku oddać na przykład napięcie mięśni. Na wystawie dominuje rysunek, ale ten swój surrealizm twórca potrafi zamknąć także w wielkich malarskich formatach.

Są na nich fantastyczne kształty, dziwne rośliny, może kwiaty, ryby czy skrzydła motyla – to wszystko jest także malarską sugestią ludzkiej twarzy, stworzonej z przenikających się płynnych i delikatnych form i często abstrakcyjnych kształtów. Obrazy nie mają tytułów, a wszystko, co na nich jest świadczy zarówno o niebywałej wyobraźni, jak i wrażliwości artysty.

Na wystawie w „Mazagranie” oglądamy rysunki wykonane ołówkiem lub cienkopisem – formy stworzone z plątaniny linii, których układ i kształt nasuwa skojarzenia z podskórną „strukturą” – z jej żyłami i tętnicami, fragmentami mięśni – czyli z tym wszystkim, dzięki czemu nawet tu na płaszczyźnie trwa życie. Może się też wydawać, że głowy są uwięzione, spętane cienkimi bandażami, albo wyłaniają się gdzieś z chaosu, a puste oczodoły czekają na to, by wypełnić je zwykłym okiem. Dowolność wszelkich skojarzeń jest tu dopuszczalną, nawet wskazaną, bo przecież nie jest to sztuka „konkretna” i na tym właśnie polega jej urok.

Na tej niewielkiej wystawie artysta pokazał małe formaty, ale wiadomo, że nie rezygnuje z dużych, w technice oleju czy akrylu, i wiem nawet, z jak wielką precyzją do nich podchodzi. Nie buduje nigdy tłocznych scen w rozległym pejzażu, przez co jest zawsze w bliskiej – bezpośredniej relacji z widzem, który nigdy nie zgubi się w bezkresie odrealnionej przestrzeni. Artysta ceni sobie kontakt z odbiorcą, dlatego chciałby, aby z czasem jego pracownia na Szczebrzeskiej stała się „otwartym miejscem” (nazwałby je „Pracownią Surrealizmu”), w którym można nie tylko podglądać artystę przy pracy, ale też prowadzić dyskusje o sztuce. Rozmawiać koniecznie przy muzyce, bo ona jest z artystą zawsze i może właśnie dzięki niej z łatwością tworzą się w wyobraźni tak fascynujące obrazy. Wystawa do obejrzenia w maju – koniecznie!

Autor: Izabela Winiewicz-Cybulska

Poprzedni artykułFestiwal Perła Renesansu- Dudzińscy powracają do Zamościa
Następny artykułOgólnopolski Plener Fotograficzny “ROZTOCZAŃSKA WIOSNA-2023”
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments