„Słowo, obraz, dźwięk – panaceum na życie”
Rzeczywistość w jakiej funkcjonujemy od roku jest zupełnie inną od tej, która była dla nas tą normalną codziennością. Zaczynamy powoli przyzwyczajać się (nie mamy innego wyjścia), szukać różnych form odreagowania…, aby przetrwać. Literatura, sztuka, muzyka są dobre na każdy czas. Brak kontaktu z żywą sztuką odczuliśmy ostatnio niemal wszyscy. W takiej trudnej sytuacji zawsze pozostaje ucieczka w dobrą książkę. Rzeczywistość jest teraz nowym tematem literackim – nowym tworzywem sztuki. Pisarze, poeci, malarze uzewnętrzniają swoje emocje w języku, którym zwykle się posługują. A jaki jest dziś ten język, który powinien sprostać czasom pandemii? Każdy z piszących stara się na swój sposób uchwycić lęki, bezradność, czekanie…
Dobrze jest, jeśli książkę czytamy szybko i jeśli zostawia ona niedomówienia – miejsce na własną refleksję. Sięgnęłam niedawno po sensacyjną powieść „Epidemia. Co kryje chaos” Lessa RH, która znalazła się na oficjalnej liście polskich kryminałów, powieści sensacyjnych i thrillerów 2020 roku, stworzonej przez Portal Kryminalny – największy w kraju serwis gatunkowy. Informacja o książce jest też na stronie polskiego serwisu informacyjnego w Wielkiej Brytanii „The Fad”. Można także przeczytać wywiad z jej autorem, jaki ukazał się na stronach „Gazety Śledczej” czy obszerną rozmowę w Kurierze Szczecińskim, największym dzienniku Zachodniego Pomorza. Less (Hoduń) jest wokalistą, muzykiem, grafikiem. Jego solowy utwór „Something” wygrał jedno z notowań listy Polisz Czart w radiu Verulam w Wielkiej Brytanii (jedynej liście w całości poświęconej polskiej muzyce reprezentującej różne gatunki i style – od piosenki autorskiej, poprzez pop, do rocka i metalu). W podsumowaniu trzech lat listy utwór zyskał miano Przeboja Przebojów, co transmitowała irlandzka stacja Near FM.
Less to osoba o wyjątkowej wrażliwości – też poeta, pasjonat nieznanego i przede wszystkim absolwent zamojskiego Liceum Plastycznego. Szkołę ukończył w 1990 roku
z dyplomem plastyka w zakresie form użytkowych (dokładniej – snycerstwa). Zapamiętałam nie tylko jego skórzaną kurtkę (którą zresztą sam zaprojektował), ale także dłonie – delikatne jak
u muzyka (takie pozostały do dziś), które musiały zmagać się z twardym materiałem rzeźbiarskim. Dalszą naukę Less kontynuował w Studium Nauczycielskim, na kierunku muzycznym, a zdolności w tej dziedzinie – jak mówi – ma być może po rodzicach (w grze na akordeonie, pianinie, gitarze, perkusji, no i w śpiewie był samoukiem). Jego pracą dyplomową na zakończenie Studium były ilustracje muzyczne do dziesięciu wierszy dla dzieci. Skomponował je i nagrał w klimacie muzyki elektronicznej, ambientowej. Jeszcze w zamojskim Plastyku, wraz z dwoma kolegami, stworzył hardcoreowy zespół Under Death, w którym grał na bębnach i śpiewał. Nie wybrał studiów artystycznych na wyższej uczelni – postawił na samorealizację. Dziś wykonuje profesjonalne projekty graficzne, logotypy, oprawę graficzną nie tylko swoich książek. „Epidemię” wydał we własnym Wydawnictwie read…line. Zaprojektowana przez niego maszyna do ćwiczeń
w podciśnieniu, V-Line (bryła korpusu, nazwa, logo, hasło reklamowe, kokpit i ekrany sterownicze), zdobyła Złoty Medal na Międzynarodowych Targach Poznańskich w 2010 roku. Ale to nie jest jeszcze szczyt jego możliwości. Cały czas poszukuje, wyznacza sobie nowe wyzwania. Sporo można pisać o jego twórczej drodze, o doświadczeniach zdobywanych w zamojskim oddziale radia RMF FM i w jednej z tutejszych firm projektowych. Jako życiową przystań wybrał na razie Police, choć z Zamościem się nie rozstał. Wystąpił u nas na festiwalu Moto Zamość w sierpniu 2016 roku tuż przed zespołem Coma. Wziął też udział w zamojskim konkursie na logo Roku Bolesława Leśmiana 2017.
Less to człowiek wielorakich talentów, wciąż poszukujący (jak mówi) nowej przestrzeni. Jeśli pisze czy komponuje, robi to w pełni świadomie. Nie potrzebuje nagród i zaszczytów ani nawet wyraźnej akceptacji. Może realizować się na wielu płaszczyznach, ale nie chodzi mu tylko
i wyłącznie o samorealizację dla własnego szczęścia i osobistej satysfakcji. Jakim jest naprawdę? Być może odkryjemy to po przeczytaniu książek, które pisze m. in. po to, aby „mózg czytelnika stymulować do pracy” – to jedno z głównych zadań, jakie czytelnikowi wyznacza, wierząc nieustannie w dobrą energię, która pozwoli „wtopić się w dobroć” i otworzyć na drugiego człowieka. Po wydanym dziesięć lat temu „Targowisku różności” (całość autorstwa Lessa – nie tylko wiersze, ale też ilustracje, layout, skład i redakcja – podobnie jak i pozostałe jego książki),
w którym zaprezentował swą szczególną poetycką wrażliwość na otaczający świat, Less napisał dwa eseje będące dowodem jego zainteresowań zjawiskami niewyjaśnionymi. To zagadnienia, którymi pasjonuje się niemal od dzieciństwa, o których dużo czyta, analizuje, rozmawia – z naukowcami z różnych dziedzin, z duchownymi, a także z ludźmi, którzy głęboko przeżyli spotkanie z tymi, którzy już odeszli. Wychodzi z założenia, że życie może być łatwiejsze, jeśli potrafimy wykorzystać w pełni potencjał związany z intuicją i postrzeganiem pozazmysłowym,
i nie chodzi mu o to, aby zachęcić do fascynacji zjawiskami niewyjaśnionymi. Niekiedy przekornie „wpuszcza czytelnika w kanał myślowy” po to, by pokazać jak łatwo można ulec schematom
i pozwolić sobą manipulować. W „Lekcji Paranormalności”, wydanej w 2015 (rekomendowanej przez miesięcznik „Nieznany Świat”, z którym współpracuje, i który umieścił go w panteonie „Przyjaciół Nieznanego Świata”), chciał uzmysłowić czytelnikowi, że tematy z obszaru „nieznanego” wydają się być świadomie ignorowane przez przedstawicieli świata nauki – przytacza na to swoje dowody, które latami zbiera. Jego przesłaniem są słowa: „Jeśli posiadasz wiedzę, wtedy ślepa wiara nie jest Ci do niczego potrzebna, bo to wiedza, przynosi informację, która we właściwy sposób zostanie przez Twój umysł odebrana i przetworzona”. W „Lekcji…” znalazłam ważną myśl, którą rozwija także w ostatniej swojej książce: „media ilością informacji uczą nas konsumowania podawanych treści, odczulając jednocześnie na to, co dzieje się z drugim człowiekiem”.
Marcowy lockdown, obostrzenia i własna wyobraźnia podpowiedziały kolejny temat – w ramach odkrywania nowych przestrzeni Less debiutuje teraz jako autor powieści sensacyjno-kryminalnej pt. „Epidemia. Co kryje chaos”, w której – obok dramatycznego wątku – kontynuuje swoje przesłanie. Czy rzeczywiście tytułowy chaos kryje w sobie tylko i wyłącznie pokłady zła? Autor twierdzi, że chaos jest normalnym stanem natury, choć postrzegamy go jako coś negatywnego. Chaos powoduje różne zachowania. Jeśli rzeczy i wypadki dzieją się tak, że ich nie rozumiemy, albo nie chcemy rozumieć (np. z powodu „braków w intelekcie” – jak twierdzi), to siłą rzeczy emocje wezmą górę. Emocje towarzyszą przecież każdemu z nas, warto więc wiedzieć jak nad nimi zapanować. Łatwo wyobrazić sobie, co dzieje się, gdy tego nie potrafimy – człowiek krzywdzi drugiego, bo właśnie emocje przejęły nad nim władzę. Obecny tu motyw śmierci ujawnia fascynację Lessa zjawiskami paranormalnymi znaną z poprzednich publikacji (w ubiegłym roku wydał także esej „Nadal jestem. Koniec drogi to jeszcze nie koniec”). Charakterystyczny styl autora zdradza również oprawa graficzna jego projektu i trzeba powiedzieć, że książkę dobrze się czyta – szybko i sprawnie, dochodząc niemal jednym tchem do końca historii, który pozostawia czytelnikowi miejsce na własną refleksję. Less lubi nieoczywiste zakończenia (choć niektórzy uważają, że autor zrobił tak, bo kryminał ten zechce kontynuować), a to zamiłowanie do nieoczywistości objawia się na przykład w zastąpieniu słowa „rozdział” nazwą „panaceum”, co może sugerować, że spisana w książce historia może być – jak mówi sam autor – sposobem na niesforną rzeczywistość. Less chce, aby czytelnik zrozumiał, że jako społeczeństwo powinniśmy sobie ufać i wspierać się, a nie dzielić i uczyć się narzucanego dystansu. Według niego to strach zabija ludzi, a my mamy szansę przetrwania pod warunkiem, że będziemy trzymać się razem, obdarzając wzajemnie tą dobrą energią. Less uważa, że chaos, być może nawet ten tytułowy – z jego powieści – jest uporządkowany, tylko my tego porządku nie potrafimy odkryć, by zrozumieć jego sens.
Nie jest łatwo pojąć ten kontrolowany chaos, mimo wszystko. Może też nie być łatwo tak do końca zrozumieć Lessa, zwłaszcza w kontekście jego działań w obszarze muzyki – metal
i mocny rock są bowiem jego prawdziwym żywiołem, a scena – jak mówi – to jego dom. Wrażliwość ujawniona w słowie pisanym jest dowodem na to, że muzyk rockowy, choć swoim wyglądem szokuje (taka muzyka wymaga odpowiedniego scenicznego image’u) niewiele ma wspólnego z satanistycznym światem ciemności, przez pryzmat którego niesłusznie postrzegany jest metal. Tę muzykę trzeba zrozumieć (pojąć, tak jak ten kontrolowany chaos) mając świadomość, że jest ona także nośnikiem ważnych treści, których odbiorcą jest z reguły młody człowiek. Czasem warto wsłuchać się w słowa polskiego rocka, w jego krzyk, choć może razić ten mało poetycki język i agresywne brzmienie przy całej „mroczności” scenicznych kreacji. O zespole Helless i tekstach (autorstwa Lessa) także wiele można powiedzieć, bo był pośród śpiewanych tekstów na przykład taki o masowej manipulacji, której poddawane jest społeczeństwo czy ten o świecie, który ma nadmiar jedzenia, choć nadal miliony osób umiera z głodu. Ta sama idea jest przez artystę przekazywana za pomocą różnych środków artystycznego wyrazu. Taki moment spotkania po latach lubię najbardziej – gdy widzę, że uczeń dawno już przerósł mistrza, a z lekcji historii sztuki pamięta jedynie „sztafaż” i „horrror vacui”. Każde spotkanie jest dla mnie odkrywaniem nowego, jakim jest chociażby muzyka metalowa z wszystkimi jej podgatunkami. Bo z niej również może płynąć ta dobra energia – ważna zwłaszcza dziś. To energia naszego „ja”, którą powinniśmy dzielić się. Ona powoduje, że zawsze jesteśmy i pozostaniemy, bo ciało – cytując autora – to jedynie „środek transportu naszej duszy i osobowości”
Tekst: Izabela Winiewicz-Cybulska
Fotografie udostępnione przez artystę: Roztocze.net, Robert Grablewski, Adam Tomasz Myśków.