Tradycji stało się zadość i w meczu z kieleckimi akademikami wygraliśmy po rzutach karnych 7:6. Po 60 minutach było 23:23 (15:11). Wynik ten jednak musimy traktować bardziej w kategoriach straty jednego punktu niż zdobycia dwóch. I sami jesteśmy sobie winni.
Zgodnie z oczekiwaniami od pierwszego gwizdka na parkiecie iskrzyło. Obie ekipy broniły z taką mocą, że więcej uprzejmości znaleźć można w tureckim więzieniu. W tej męskiej walce z każdą minutą czuliśmy się coraz lepiej. Ogromna w tym zasługa Konrada Bajwoluka, który grał na niemal stuprocentowej skuteczności, trafiając przed zmianą stron aż sześciokrotnie. Swoje dołożyli również Damian Procho, broniąc kilka piłek i młodziutki Paweł Proć, który dwukrotnie nie dał się zaskoczyć z siódmego metra. Na przerwę schodziliśmy więc, prowadząc 15:11, co stanowiło solidną zaliczkę. Gdy w 40 min. po bramce Bartosza Skiby prowadziliśmy 19:13, niewielu było takich, którzy przewidywali, że może nam się stać jakaś krzywda. A jednak! W ciągu kolejnych sześciu minut goście trafili czterokrotnie, a żółto-czerwoni ani razu i zrobiło się nerwowo. Na minutę przed końcem było jednak 23:21 dla nas i ciągle byliśmy panami własnego losu. Na dodatek mieliśmy przewagę liczebną. Niestety, pospieszyliśmy się z rozegraniem akcji, a rywale rzutem przez całe boisko doprowadzili w ostatniej sekundzie do remisu. O wszystkimi rozstrzygnęły więc rzuty karne, które rozstrzygnęliśmy na własną korzyść, wygrywając 7:6.
– Powinniśmy mieć po tym meczu trzy punkty. Mamy tylko dwa, bo słabiej zagraliśmy w drugiej połowie. Brak zwycięstwa w regulaminowym czasie gry biorę na siebie. Mieliśmy osiem sekund i niepotrzebnie oddałem rzut. Mogliśmy spokojnie poczekać i dowieźć wynik do końca. Górę wzięły chyba jednak emocje i rywale rzutem przez całe boisko doprowadzili do remisu. Mogę tylko przeprosić kibiców i kolegów za tę akcję – kapitan zamojskiej siódemki Szymon Fugiel wziął winę na siebie.
– W moim odczuciu, tak na gorąco, raczej przegraliśmy trzy punkty niż wywalczyliśmy dwa. Spotkanie mieliśmy pod kontrolną, ale głupie błędy spowodowały to, że rywal nas w końcówce doszedł. Takie historie nie powinny się zdarzać – nie ukrywał rozczarowany trener Marcin Czerwonka.
W sobotę (26.09) o 15.00 Padwa zagra w Kielcach z SMS ZPRP. W ekipie żółto-czerwonych powinien być już obecny Karol Małecki, którego z sobotniego starcia wykluczyła choroba.
MKS PADWA ZAMOŚĆ – AZS UJK KIELCE 23:23 (15:11), karne 7:6
PADWA: Procho, Proć, Wnuk – Bajwoluk 6, Obydź 4, Skiba 3, Szymański 3, Sz. Fugiel 2, Mehdizadeh 2, Puszkarski 1, Skiba, T. Fugiel 1, Pomiankiewicz 1, Mchawrab, , Kłoda, Małecki, Sałach.
Kary: 20 minut – 8 minut.
Widzów: 400.
Karne: 3 (2) – 10 (6)
Sędziowali: Paweł Podsiadło i Adam Świostek (obaj z Radomia)
fot. Padwa Zamość