Walentynkowe popołudnie można było spędzić w różnorodny sposób. Jedną z propozycji był udział w wernisażu wystawy Joanny Słupskiej-Maron, którą można podziwiać przez najbliższy miesiąc w Zamojskiej Galerii BWA. „Ulotność” to tytuł, pod którym skrył się taniec rozumiany zwykle jako rytmiczny układ ruchów ciała, pozwalający wyrazić różnorodne stany (może nawet te bliskie „walentynkowym klimatom”). Teatr tańca jest szczególnie bliski artystce i – jak widać – wciąż ją inspiruje. To interdyscyplinarne dzieło sztuki, które operując specyficznym językiem może dostarczyć widzom wyjątkowych obrazów, o czym mogli niedawno przekonać się mieszkańcy Zamościa, którzy obejrzeli w ZDK-u spektakl „45” w wykonaniu Polskiego Teatru Tańca. Za artystycznymi doznaniami ukrywa się niejednokrotnie fizyczny ból, a piękno zamknięte w graficznym obrazie tańca może ukryć wlasne marzenia i fascynacje.
Ekspozycja w Zamojskiej Galerii tworzy – trochę jak w tańcu – spójny obraz rytmicznych układów ruchów ciała, określonych sekwencji, które artyska grupuje w cykle. Są tu„Improwizacje”, „Figury”, „Rytmy” – wszystko w dość ograniczonej tonacji sprowadzonej do barw neutralnych z dodatkiem różnych odcieni zieleni. Można powiedzieć że tę „Ulotność” wyróżnia szczegónie rytmiczność i ta kolorystyczna neutralność będąca w pewnej opozycji do „Jaskrawości”, którą Joanna pokazywała niedawno w Zamojskim Domu Kultury. Artystka (choć mieszka i pracuje w Lublinie) dobrze jest znana w środowisku zamojskim, bo stąd pochodzi i tu w Liceum Plastycznym rozpoczynała swą edukację artystyczną (zakończoną w 1997), którą kontynuowała potem studiując grafikę na Wydziale Artystycznym UMCS. Joanna ukończyła też Studium Kulturalno- Oświatowe w Opolu (kierunek: teatr) oraz studia doktoranckie z kulturoznawstwa na Wydziale Humanistycznym UMCS. Jej kwalifikacje i zainteresowania obejmują więc szeroki obszar kultury, na którym sporo miejsca zajmują fascynacje teatrem. W swej artystycznej biografii ma nie tylko udział w licznych wystawach zbiorowych („Ulotność” jest siódmą prezentacją indywidualną), także uczestnictwo w międzynarodowych plenerach ilustratorów organizowanych przez Zamojską Galerię BWA. Pośród doświadczeń artystycznych Joanna wymienia także te filmowe i teatralne – zdobywane między innymi na Warsztatach Filmu Animowanego i na stażu w Ośrodku Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego.
Fascynacja teatrem – już od pierwszych doświadczeń w Teatrze Młodych – przebiegała równolegle z nauką sztuki, dlatego dobrą okazją do zaprezentowania ”Jaskrawości” był czas Zamojskiego Lata Teatralnego w 2018 roku. Wystawa w Zamojskim Domu Kultury pokazała charakterystyczną dla artystki skłonność do cyklicznych wypowiedzi, w których głównym środkiem artystycznego wyrazu jest linia, a motywem wiodącym człowiek – jaskrawa twarz (czasem jej fragmenty) niczym maska – zniekształcona pod wpływem scenicznego ruchu. Zwielokrotnione formy, budowane z fragmentów ciała, powielane w różnych (jaskrawych, ale też neutralnych) barwach i konfiguracjach, czasem na granicy deformacji, stały się ilustracją świata własnych emocji artystki – zapisem rzeczywistych sytuacji przetworzonych przez pamięć, wyobraźnię i czas. Ten ruch w momencie zatrzymania oddany za pomocą linii, którą artystka operuje po mistrzowsku, wydaje się być motywem, dzięki któremu ta sztuka staje się rozpoznawalną mimo ewolucji, której wciąż podlega. Joanna jest niezwykle aktywną, bo dość szybko od „Jaskrawości” przeszła w „Ulotność” pokazując nam sporo nowych – ostatnich – realizacji.
Tusz, akwarela i kredka to tradycyjne techniki Joanny „Jaskrawej”. „Ulotność” – będąca (jak mówi artystka) „wizualizacją doświadczeń z tańcem” – jawi się wyraźnie dzięki tradycyjnemu rysunkowi, ale także i technikom nowoczesnym, do których należą grafika komputerowa i wydruki cyfrowe. Odnajdujemy tu sporo impresji na temat tańca. Przenikające się ciała, widoczne we fragmentach wykreślonych delikatną linią, zatrzymany ruch rytmicznie stawianych stóp, alternacja bieli i czerni, duże płaszczyzny obrazu i małe zmultiplikowane figury i rytmy – to wszystko tworzy „Ulotność”, którą udało się utrwalić w pamięci – a teraz zatrzymać na płaszczyźnie obrazu, dlatego niektóre obrazy wydają się niknąć i pozostaje po nich jedynie świetlista smuga. Ten teatr jest jak sen – jawi się i znika. W tym ulotnym roztańczonym śnie jest także jego bohaterka, bo artystka pokazuje na wystawie także autoportrety. Alter Ego to swoiste dopełnienie tej malarskiej przygody z tańcem, do którego Joanna stara się zdystansować, ale pozostanie z nim chyba już na zawsze dostarczając odbiorcom jej sztuki wielorakich przeżyć zwłaszcza gdy oglądamy wystawę na przykład jako ostatni epizod tegorocznego roztańczonego karnawału.
Izabela Winiewicz- Cybulska