Kampania wyborcza w pełni, kandydaci prezentują swoje pomysły na Zamość. To jednak Pan miał dwie kadencje, żeby wcielić swoje plany w życie. Jak Pan podsumuje ten czas?
– Uważam, że to był najlepszy czas dla Zamościa po 1989 roku. Miasto zmieniło się nie do poznania. Mamy odnowione wszystkie szkoły podstawowe, większość średnich. Po równych ulicach, oświetlonych nowoczesnymi LED-owymi latarniami, jeżdżą nowoczesne elektryczne autobusy. Satre miasto pięknieje z każdą inwestycją, a jednocześnie bardzo dużo dzieje się na osiedlach, gdzie przez 9 lat zrealizowaliśmy prawie 150 inwestycji. Nie tylko nasze odczucia, ale i badania niezależnych ośrodków wskazują, że jesteśmy tym miastem na Lubelszczyźnie, gdzie spełnionych zostało najwięcej obietnic wyborczych. Świadczy o tym np. badanie, zrealizowane we wrześniu 2023 roku przez lubelską Fundację Wolności. Zamość wygrał z Lublinem, Chełmem i Białą Podlaską, bo zrealizowaliśmy 43 procent obietnic, w trakcie było 39 procent, zaś 17% nie zostało zrealizowanych. Dla Lublina było to 11% zrealizowanych, 44% w trakcie realizacji, ale aż 44 niezrealizowanych, dla Chełma 26%, 37% i 26%, a dla Białej Podlaskiej 42%, 17% i 32%. To efekt ciężkiej pracy zamojskich urzędników i działaczy społecznych, za co im serdecznie dziękuję.
Dziś mogę powiedzieć, że zrealizowaliśmy pewnie z 70 proc. obietnic, 13 procent jest w trakcie realizacji, a 17 procent na pewno nie uda się zrealizować.
Właśnie, ludzi najczęściej interesuje to, czego nie udało się zrealizować, bo to co powstało szybko powszednieje…
– I ja to rozumiem. Sam nie pamiętam już, jak kiepskie i pełne kolein były ulice w Zamościu przed 2015 rokiem, jak szare i obskurne były szkoły, na przykład Akademia Zamojska i mieszczące się tam I LO, jak wyglądał ZDK czy dworzec kolejowy. Niektórych inwestycji nie zrobiłem celowo, a na niektóre nie było nas stać. Przede wszystkim nie zbudowałem drugiej krytej pływalni. Zdecydowała o tym pandemia i prognoza ruchu na tym obiekcie. W tzw. międzyczasie swoje pływalnie zbudował Tomaszów i Hrubieszów, więc wobec braku młodzieży z tych powiatów, koszty utrzymania drugiego obiektu w Zamościu byłyby nieakceptowalne. Czas pokazał, że była to słuszna decyzja, bo ceny ciepła i prądu wzrosły kilkukrotnie.
Nie udało się też zbudować filharmonii, czyli obiektu kongresowo-muzycznego. Brakuje w Zamościu Sali na 800-1000 osób, żeby ściągać duże wydarzenia, konferencje, koncerty. Brakuje też dobrej siedziby dla naszej orkiestry symfonicznej, najstarszej w kraju i mającej świetną renomę. Tu na przeszkodzie stanęły uwarunkowania konserwatorskie.
Miasto się zmieniło, ale też wypiękniało. Wspomniał Pan o Akademii Zamojskiej, ale też monumentalnie wygląda odnowiony przez oo. Franciszkanów kościół.
– I wikarówka, infułatka, będąca na ukończeniu budowa Domu Trzeciego Tysiąclecia przy kościele rektoralnym pw. Św. Katarzyny… To oczywiście zasługa strony kościelnej, która włożyła sporo pracy i środków w te dzieła. Ale my jako mieszkańcy i miasto też dołożyliśmy swoje cegiełki. W większości tych obiektów pomagaliśmy na etapie projektowym, przygotowywaliśmy program funkcjonalno-użytkowy, wreszcie służyli radą i pomocą przy pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Urzędnicy robili to nie patrząc na czas i pieniądze bo wszyscy ponosimy odpowiedzialność za nasze miasto, za nasze dziedzictwo. Myślę, że to wspaniały przykład społecznego zaangażowania, a efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. W Wikarówce mamy jedno z najpiękniejszych muzeów sakralnych po tej stronie Wisły. Wielka zasługa w tym ks. Marka Dobosza, wszystkich proboszczów parafii katedralnej, włodarzy diecezji. Również infułatka spełnia świetnie swoją rolę edukacyjną.
Inwestycje są ważne, ale jest także rynek pracy, sprawy społeczne. Tu też ma Pan takie dobre mniemanie o mijającym czasie?
– A jak nie mieć, kiedy bezrobocie spadło do nieco ponad 7 procent z prawie 15, a w Zamościu pracuje codziennie ponad 24 tysiące osób? To najwyższy wskaźnik spośród wszystkich byłych miast wojewódzkich na Lubelszczyźnie. W Białej Podlaskiej pracuje 21,8 tysiąca osób a w Chełmie 19,5 tysiąca osób.
Miasto nie tylko stwarza dobre warunki dla pracodawców (w samej podstrefie ekonomicznej stworzyli ponad 900 miejsc pracy), ale tez aktywnie te mijsca stara się tworzyć. Ściągnęliśmy do Zamościa centrum przetwarzania dokumentacji PKO BP. To ponad 200 miejsc pracy. Również przy sądzie powstało centrum informatyczne z około 100 miejscami pracy. Budujemy wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju biurowiec u zbiegu ulic Legionów i Wyszyńskiego, gdzie pewnie znajdzie zatrudnienie do 200 kolejnych osób.
Dla mnie osobiście powodem do zadowolenia jest powstanie i rozwój firm z sektora ekonomii społecznej. Centrum Integracji Społecznej działa w budynku dawnego dworca PKP. Zatrudnia kilkadziesiąt osób w brygadach remontowych, opiekuńczych i gastronomicznych. Często są to osoby które albo nigdy nie pracowały, albo miały kilkunastoletnie przerwy. Codziennie CIS sprzedaje po cenie produktów ponad 300 obiadów. Opiekują się kilkudziesięcioma osobami z niepełnosprawnościami. Remontują miejskie obiekty użyteczności publicznej. A budżet miasta dokłada do CIS nieco ponad 100 tysięcy rocznie.
Pamiętać należy, że w mijającej kadencji dotknęła nas pandemia i kryzys uchodźczy. Mimo to miasto się rozwija, inwestuje w młodzież i mieszkańców.
Na czym polegają te inwestycje w ludzi?
– Te najważniejsze inwestycje to prawie 80 mln zł rocznie, które dopłacamy do oświaty. Dzięki pracy nauczycieli, wychowawców, pracowników obsługi technicznej i administracyjnej, nasza młodzież osiąga najlepsze wyniki w województwie. Tak naprawdę oświata zawsze była naszym oczkiem w głowie. Mamy doskonałą, ciągle modernizowaną bazę oświatową i świetną kadrę nauczycieli oraz wychowawców. I dzięki temu młodzież ucząca się w zamojskich szkołach i placówkach oświatowych, a jest jej niezmiennie od lat około 17 tysięcy rocznie, osiąga ponadprzeciętne rezultaty w testach kompetencji czy egzaminach maturalnych.
Celowo użyłem słowa ucząca się, bo już od dłuższego czasu około połowa przedszkolaków czy uczniów nie jest mieszkańcami Zamościa. Okoliczne powiaty likwidują placówki oświatowe. Ten fakt, oraz wysoki poziom w zamojskich szkołach powoduje, że zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych mamy bardzo dużo dzieci spoza Zamościa. Dopłacamy do każdej takiej osoby około 1 tysiąca złotych rocznie. Gdyby kolejne rządy uczciwie wywiązywały się z obowiązku pokrywania wydatków oświatowych, mielibyśmy rocznie prawie 80 mln zł na inne wydatki. Stać by nas było nie tylko na inwestowanie w drogi, bazę sportową, czy programy społeczne, ale także moglibyśmy zaproponować np. bezpłatną komunikację miejską. Myślę, że to będzie duże wyzwanie w kolejnych kadencjach, żeby przekonać rządzących państwem do sprawiedliwego płacenia na edukację.
Wiele osób, z którymi rozmawiałem na Pana temat podkreśla, że jest Pan pracoholikiem zakochanym w Zamościu. Ja pamiętam Pana jako dziennikarza i redaktora naczelnego. Proszę powiedzieć, po co była Panu ta praca w samorządzie? Przecież w dzisiejszych czasach w internecie to tylko ciągle krytykują…
– No właśnie. Ten hejt w internecie. W realnym życiu tego nie odczuwam, więc może dlatego wciąż mam siłę i energię do wprowadzania w mieście zmian. Jestem wciąż ogromnie wdzięczny za zaufanie Zamościan w 2014 roku. Dzięki nim mogłem wprowadzić w życie zapowiadane zmiany. Przyznaję – czasem było trudno – ale wiedziałem, że nie mogę odpuścić. Zrealizowałem swój program wyborczy, a już w mojej głowie pojawiły się nowe pomysły. Moi bliscy mówią, że jestem wizjonerem. Wiem, że narzucam duże tempo. Przepraszam wszystkich za to, ale przyznam szczerze – nie żałuję. Wiem, że nic nie zdarza się dwa razy. Wiem, że szanse są po to by je wykorzystywać. To również wasza zasługa. Ponownie dostałem ogrom wsparcia i motywacji. Znów mnie pytano – teraz chcesz odpuścić? W maju 2018 ogłosiłem, że będę ubiegać się o reelekcję. W wyborach samorządowych w tym samym roku, uzyskałem poparcie Prawa i Sprawiedliwości. W wyborach tych w pierwszej turze otrzymałem 51,52% głosów i ponownie zostałem Prezydentem Miasta Zamość.
To było niesamowite! Moja wdzięczność sięgnęła zenitu. Wiedziałem, że po raz kolejny dostałem od Was kredyt zaufania za co ponownie pielęgnuje w sobie ogromną wdzięczność. Kolejne 5 lat minęło. Mój kalendarz wciąż jest wypełniony po brzegi, ale próbuję też odpoczywać.
Wszystko wskazuje na to, że będzie Pan miał rekordową liczbę kontrkandydatów.
– Jak na mocno zadłużone miasto to rzeczywiście wielu chętnych (śmiech). A dług jest jednym z najniższych wśród szybko rozwijających się miast w Polsce.
Ja wiem, że moi kontrkandydaci to dobrzy ludzie. Ich strategia i pomysły na Zamość będą jedynie krytyką moich działań. Skąd wiem? Bo to najprostsza droga. Krytykowanie jest najłatwiejsze – zwłaszcza gdy sam nic nie robisz. Unikam tego.
Co nas będzie wyróżniać? Ostatnio jechałem z moim synem i on zapytał – tato tu zaraz pojawią się te twarze – Twoja też będzie w całym mieście? Odpowiedziałem – tak synku – na tym polega kampania…
To niby nic takiego. Ale mój 8-letni syn uświadomił mi pewien schemat.
Ta powtarzalność polega na pozach, przykrywaniu niedoskonałości, ukrywaniu pewnej prawdy. Jak to kiedyś ktoś powiedział jest prawda czasu i prawda ekranu. Dlatego moja kampania będzie zupełnie inna. Inna wizualnie i merytorycznie.
Nie będę zajmował się tym co robi moja konkurencja. Nie mam na to czasu.
Wiem co zrobiłem. Wiem, jak pracowałem. Wiem co chcę zrobić. Jestem skupiony na rozwoju miasta.
Więc co chce Pan zrobić w przyszłej kadencji?
– W skrócie – to samo, ale lepiej i więcej. Będziemy nadal budować i remontować drogi, chodniki i ścieżki rowerowe – w sumie za ponad 250 mln zł. Wymienimy 2 tysiące latarni na LED. Zrobimy budżet obywatelski dla seniorów. Dzieciom i młodzieży damy dalszą możliwość rozwoju w szkołach i zabawy na nowych placach zabaw, jak ten przy Parku Miejskim. Zakończymy remont stadionu i zbudujemy otwarty basen. Będziemy też budować nowe osiedle mieszkaniowe Błonie Zatorze. Pracy nam nie zabraknie, bo jak to mówi zawsze moja mama – głupiego robota szuka (śmiech).
I na koniec – jaką partię Pan reprezentuje? Przez 9 lat było tyle sprzecznych doniesień…
– Moją partią jest Zamość. Od zawsze. Nic tu się nie zmieniło, nie zostałem członkiem żadnej partii, choć nadal popiera mnie Prawo i Sprawiedliwość. Ale też popierają mnie działkowcy, internowani… Będę rozmawiać z każdym kto może dołożyć swoją “cegiełkę” do rozwoju miasta.
Do polityki przyszedłem jako 39-letni mężczyzna z ogromnymi marzeniami. Mam szczęście i wspaniałych ludzi dookoła. Jestem prezydentem najpiękniejszego miasta w Polsce. Jestem z tego dumny. Zawsze będę. I nie potrzebuję struktur partyjnych ani szyldu, żeby robić coś dobrego dla mojego ukochanego Zamościa.
Dziękuję za rozmowę.
Materiał wyborczy sfinansowano ze środków KWW Andrzeja Wnuka.