STALOWE ZWYCIĘSTWO
Żółto-czerwoni zrobili bardzo wiele, żeby pokonać wicelidera. Stal Mielec okazała się jednak zbyt twarda, wygrywając w Zamościu 29:25 (16:12).
Po kwadransie szybkiej i męskiej wymiany ciosów na tablicy świetlnej widniał remis 8:8, a obie ekipy grały bramka za bramkę. Kolejne 15 minut toczyło się już jednak pod dyktando przyjezdnych, którzy wypracowali sobie trzy-czterobramkową przewagę. Między słupkami mieleckiej bramki świetnie spisywał się Dawid Dekarz, broniąc na poziomie 50% skuteczności. W tym okresie ekipa Rafała Glińskiego podwoiła swój stan posiadania, a zamościanie odpowiedzieli tylko czterema trafieniami. Mogło być jeszcze gorzej, ale w ostatnich sekundach rzut karny obronił Krzysztof Kozłowski.
Po zmianie stron, przy ogłuszającym dopingu zamojskiej publiczności, żółto-czerwoni ruszyli do odrabiania strat. Dwukrotnie defensywny mur Stali skruszył Tomasz Fugiel, na kole skutecznie radził sobie Dawid Skiba, ale biało-niebiescy nadal mieli trzybramkową przewagę. W 40 min. wynik brzmiał 18:21, a w 52 min. 23:26. Zamościanie nie dawali za wygraną i za chwilę po trafieniu Dawida Skiby było już tylko 24:26. Warto w tym okresie podkreślić świetną postawę Krzysztofa Kozłowskiego, który nie zamierzał być gorszy od swego vis a vis. Kluczowa dla losów meczu okazała się być 55 min. Wówczas dążąca do wyrównania Padwa, przy stanie 25:27, straciła piłkę w ataku i Filip Stefani rzucił bramkę, praktycznie rozstrzygając losy meczu. Trzy punkty pojechały więc do Mielca.
– Zabrakło nam zdecydowanie skuteczności. W ataku za bardzo się spieszyliśmy, oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Obrona funkcjonowała prawidłowo. W decydującym momencie meczu nie zagraliśmy zespołowo, a rywale nas kontrowali – podsumował mecz trener Zbigniew Markuszewski.
– W Lidze Centralnej każdy mecz wyjazdowy jest ciężki, przez co ta liga jest tak wyrównana. Wiedzieliśmy, że będzie kocioł w tej hali i będzie głośno. Zamość doszedł nas na dwie bramki, a nam zabrakło komunikacji w obronie. To w dużej mierze zasługa kibiców. Dobrze, że udało się nam z tego podnieść i dorzucić kolejne bramki. Moim zdaniem odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo – powiedział po meczu trener Stali Rafał Gliński.
Kolejna szansa na punkty już za tydzień. W sobotę (25.03) o 18.00 Padwa podejmuje Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź.
KPR PADWA ZAMOŚĆ – HANDBALL STAL MIELEC 25:29 (12:16)
KPR PADWA: Kozłowski, Proć – Bączek 5, T. Fugiel 4, Skiba 4, Adamczuk 3, Olichwiruk 3, Puszkarski 2, Bajwoluk 1, Mchawrab 1, Pomiankiewicz 1, Sałach 1, Kłoda, Obydź, Orlich, Szymański.
Kary: 12 minut – 12 minut
Sędziowali: Kamil Dąbrowski – Paweł Staniek (obaj Kielce).
Widzów: 295.