Padwa zostawiła punkty we Wrocławiu

0
123

Niedzielne spotkanie z piętnastokrotnym mistrzem Polski od początku do końca przebiegało pod dyktando miejscowych. Śląsk był przede wszystkim skuteczniejszy, choć podkreślić trzeba, że i tak najlepiej w gronie zamościan prezentował się Krzysztof Kozłowski. Bramkarz Padwy długo utrzymywał swój zespół w grze, ale w ślad za nim nie poszli gracze z pola. Po kwadransie wrocławianie prowadzili 8:3, a po dwudziestu minutach 11:4. W tym okresie zamościanie mieli na swoim koncie zdecydowanie więcej błędów niż rzuconych bramek. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego z uporem próbowali rzucać z drugiej linii, ale próby te były skutecznie blokowane przez rosłych niczym dęby Tomasza Kołodziejczyka i Pawła Salacza. Słabo funkcjonowało również dogranie do koła oraz uruchamianie skrzydeł. W 27 min. czerwoną kartkę za atak na Konrada Bajwoluka zaliczył doświadczony Krzysztof Gądek, ale dosłownie minutę później za trzecią „trójkę” poszedł w jego ślady Jakub Kłoda. Dopiero w tym momencie Padwa zdobyła pierwszą bramkę ze skrzydła (Kacper Mchawrab). Na przerwę więc wrocławianie schodzili, prowadząc aż 14:8.

Po zmianie stron zawodnicy Padwy próbowali odwrócić losy meczu. Tlen podali kolegom skuteczny Szymon Fugiel i dobrze broniący Krzysztof Kozłowski. W 39 min. zrobiło się już tylko 16:13 i nadzieje zamościan odżyły. W kolejnych minutach powróciły jednak ze zdwojoną siłą stare demony. Podania w ręce przeciwnika, nieskuteczne rzuty (świetna postawa Piotra Śliwińskiego) i brak pomysłu na rozegranie akcji sprawiły, że wrocławianie odjechali na 5 bramek. Na dobrą sprawę w 50 min. (24:19) stało się jasne, że ekipa Bartłomieja Koprowskiego tego meczu już nie przegra. Tak też się stało i wrocławianie pewnie triumfowali 33:25 (14:8).     

  • Zagraliśmy ponownie bardzo nieskutecznie. Szczególnie ze skrzydeł nie wykorzystaliśmy wielu okazji. Śląsk wyglądał bardzo dobrze fizycznie, a nas, w tym względzie, pozbawiła wielu atutów szybka czerwona kartka Jakuba Kłody. W drugiej połowie doszliśmy przeciwników na trzy bramki, ale nie rzuciliśmy karnego i później niestety rywale kontrolowali już przebieg meczu. Byliśmy w tym dniu po prostu słabsi – podsumował porażkę trener Zbigniew Markuszewski.

W czwartej kolejce (sobota, 18.00) Padwa zagra na wyjeździe z Nielbą Wągrowiec.

ŚLĄSK WROCŁAW HANDBALL – KPR PADWA ZAMOŚĆ  33:25 (14:8)

KPR PADWA: Kozłowski, Proć – Sz. Fugiel 7, Małecki 4, Mchawrab 4, Orlich 4, K. Adamczuk 3, T. Fugiel 1, Puszkarski 1, Szymański 1, Bajwoluk, Bączek, Czerwonka, Kłoda, Olichwiruk, Pomiankiewicz.

Kary: 14 minut – 12 minut.

Czerwone kartki: Gądek (26:50, atak na twarz) – Kłoda (27:30, z gradacji kar)

Sędziowali: Tomasz Łacny – Tomasz Okos (obaj Opole).

Fot. Śląsk Wrocław Handball

 

Poprzedni artykułW Zamościu powstanie nowy biurowiec klasy A!
Następny artykułCzas bezpłatnego parkowania
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments