Po dwóch wygranych tym razem żółto-czerwoni zaznali bolesnej porażki, przegrywając na wyjeździe z Siódemką Miedź Huras Legnica 30:31 (15:19). Do remisu zabrakło jednej bramki i kilku centymetrów po rzucie przez całe boisko Mateusza Gawrysia w ostatnich sekundach meczu.
Zamościanie rozpoczęli z impetem i po kilku minutach prowadzili już 5:1. W równie szybkim tempie jednak wyhamowali i w 13 min. miejscowi wyszli na prowadzenie 7:6. W tym okresie Padwa grała nieskutecznie w ataku, a defensywa nie przypominała monolitu. Rozpędzona Miedź powiększała przewagę, a nie do zatrzymania był grający na prawym skrzydle Michał Czarnecki. Zdeterminowani gospodarze raz za razem oszukiwali obronę żółto-czerwonych i mimo dobrej postawie między słupkami Krzysztofa Kozłowskiego do przerwy wynik brzmiał 19:15 na korzyść legniczan.
Po zmianie stron wreszcie zobaczyliśmy Padwę, która mocno stoi na nogach i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po trafieniach Gabriela Olichwiruka i Tomasza Fugiela miejscowi mieli już tylko w zapasie jedną bramkę (20:19 w 35 min.). Okazało się jednak, że tej bariery żółto-czerwonym przełamać już dane nie będzie. Jeszcze kilkukrotnie w tym spotkaniu podopieczni Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi dochodzili rywali na jedną bramkę, ale odwrócić losów meczu nie zdołali.
Gdy w 55 min. Kacper Bogudziński zdobył bramkę z karnego na 30:26, wydawało się, że będzie po meczu. Tymczasem trzy z rzędu trafienia Kacpra Adamczuka ponownie wlały w serca nadzieję na dopadnięcie rywala. Mało tego, żółto-czerwoni przy stanie 30:29 mieli w rękach piłkę. Niestety, błąd w jej rozegraniu i strata skutkowały trafieniem dla miejscowych. Mimo tego zamościanie dostali od losu jeszcze jedną szansę. Na 9 sekund przed końcem, przy stanie 31:30, Mateusz Gawryś oddał rzut przez całe boisko, który o centymetry minął bramkę gospodarzy i trzy punkty pozostały w Legnicy.
- Rozpoczęliśmy ten mecz dobrze, ale później przytrafił się nam zastój, który gospodarze szybko wykorzystali. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy agresywniej stanąć w defensywie i przyniosło to efekt. Niestety, w kluczowych momentach podjęliśmy kilka niewłaściwych decyzji, które miały wpływ na końcowy wynik. Dotyczy to i zawodników, i mnie. Na pewno zespół pokazał wolę walki i naprawdę niewiele zabrakło przynajmniej do remisu – ocenił spotkanie Marcin Czerwonka.
Trener żółto-czerwonych nie chciał wypowiadać się na temat pracy sędziów. My to jednak zrobimy. Dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że Padwa przegrała to spotkanie przez arbitrów, bo tak absolutnie nie było. Wiele decyzji pary rozjemców z Opola sprawiło jednak, że gdyby tylko Marcin Czerwonka i Wiesław Puzia mieli na głowie trochę włosów, to z pewnością znaczną ich część by sobie z wściekłości wyrwali!
Mamy za to nadzieję, że nic podobnego nie zdarzy się już w najbliższą sobotę (30.04) o 18.00, gdy w hali OSiR będziemy podejmować Budnex Stal Gorzów.
SIÓDEMKA MIEDŹ HURAS LEGNICA – PADWA ZAMOŚĆ 31:30 (19:15)
PADWA: Gawryś, Kozłowski – K. Adamczuk 6, T. Fugiel 5, Mchawrab 4, Olichwiruk 4, Bajwoluk 2, Małecki 2, Obydź 2, Orlich 2, Puszkarski 2, Pomiankiewicz 1, Sz. Fugiel, Kłoda, Mehdizadeh, Szymański.
Kary: 6 minut – 14 minut
Sędziowali: Tomasz Łacny, Tomasz Okos (Opole).