Roztańczona „Młodość” na ścianie w „Mazagranie”

0
912

Jest w Zamościu takie miejsce, niemal w samym sercu Zespołu Staromiejskiego, w którym delektując się kawą, można kontemplować sztukę. Tej sztuki nie ma zbyt wiele – jest dokładnie tyle ile potrzeba, gdy jest ona dodatkiem do kawy czy herbaty.

W „Mazagranie” – na ścianie – znajduje się „mała galeria”. Sztuka tu prezentowana jest różnorodna – od młodych, debiutujących twórców po profesjonalizm wysokich lotów – od małych szkiców do dużych olejnych płócien. Trzeba podkreślić odwagę i śmiałość właścicieli tej małej artystycznej kawiarni, z jaką organizują te niewielkie ekspozycje, doskonale łączące sztukę (odpowiednią jej „ilość”) ze specyfiką miejsca. Charakter wystaw udaje się często dostosować do kalendarza, w którym był na przykład rok Lema czy Dzień Teatru. W związku z przypadającym w kwietniu Międzynarodowym Dniem Tańca na wystawie w „Mazagranie” na obrazach naturalnie taniec.

„Ruch jest początkiem wszystkiego – to nasz instynkt – a taniec to ruch oczyszczony i dopracowany tak abyśmy mogli się nim komunikować” – czytamy w ubiegłorocznym orędziu na Międzynarodowy Dzień Tańca. To święto, ustanowione dokładnie 40 lat temu, obchodzone jest 29 kwietnia. Jak podaje Wikipedia to dzień, który upamiętnia chrzest francuskiego tancerza i choreografa Jeana-Georges’a Noverre’a, działającego na przełomie XVIII i XIX wieku, ojca teatru baletowego. Taniec to wyraz całego bogactwa uczuć – można nim szokować, wydobyć zarówno radość jak i cierpienie. To porozumienie bez słów, a jeśli przełożymy je na język plastyczny i utrwalimy na płótnie, to nabierze on zupełnie innego wyrazu. Taniec w malarstwie jest obecny od wielu stuleci.  Powszechnie znane są tancerki Degasa, francuskiego impresjonisty, czy kompozycje Matisse’a, w których sylwetki nagich tancerzy emanują radością.  Zupełnie inny w charakterze jest „Taniec pod szubienicą” Bruegela czy „Taniec śmierci” Holbeina. „Taniec życia” Muncha był symbolem przemijania czasu i miłości.

Taniec to prawdziwa fascynacja Joanny Słupskiej-Maron, artystki, która często prezentuje swe prace na zamojskich wystawach. Joanna pochodzi z Zamościa – tu kończyła liceum plastyczne – i choć mieszka i pracuje w Lublinie, niemal zawsze uczestniczy w prezentacjach naszego środowiska plastycznego i w międzynarodowych plenerach ilustratorów. W zamojskiej Galerii BWA miała niedawno wystawę indywidualną („Ulotność”). Pokazywała również swe prace („Jaskrawość”)  w Zamojskim Domu Kultury – w czasie trwania 43. Lata Teatralnego. Artystka ukończyła grafikę na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie oraz studia doktoranckie na Wydziale Humanistycznym tego Uniwersytetu (kierunek kulturoznawstwo). Jest także absolwentką Studium Kulturalno-Oświatowego w Opolu (kierunek teatr), stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uczestniczyła w Międzynarodowych Warsztatach Filmu Animowanego w krakowskiej ASP. Doskonaliła również swe umiejętności na warsztatach w Ośrodku Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Warto przypomnieć, że pierwsza jej przygoda ze sztuką, teatrem i tańcem zaczęła się w Zamościu – w szkole średniej i w Teatrze Młodych, prowadzonym przez Waldemara Zakrzewskiego. 

W sztuce Joanna wykorzystuje własne fascynacje i  doświadczenia. Materiałem twórczym – swoistym punktem wyjścia – jest jej ciało utrwalone na fotografiach, multiplikowane i przetwarzane w języku sztuki, którym się posługuje. To język bogaty, wykorzystujący różnorodne techniki i środki formalne. Podstawowym środkiem wyrazu jest linia (bo artystka jest z wykształcenia grafikiem), która dominowała we wszystkich dotychczasowych prezentacjach, oglądanych w Zamościu. Na wystawie w „Mazagranie” zatytułowanej „Młodość”, pokazuje malarstwo (początek nowego cyklu), udowadniając że jest artystką wciąż poszukującą nowych technik i wyzwań. Złociste postacie na niebieskim tle to ona sama z fotografii sprzed lat – to  sceny, którym nadała teraz nowe życie. Rzeczywiste sytuacje Joanna przefiltrowała przez wyobraźnię i upływający czas, tworząc epizody z teatru tańca, zamknięte w symbolicznym kręgu. Człowiek w okręgu wpisanym w kwadrat od razu kojarzy się z Leonardem da Vinci – z przejętym od Witruwiusza Człowiekiem, będącym ilustracją idealnych proporcji –  symbolem porządku istniejącego we Wszechświecie. Koło ma bogatą symbolikę:  nieskończoność, harmonia, równowaga, precyzja czy niebo – a w cyklu Joanny zatytułowanym „Młodość” koło ma dodatkowo błękitny kolor.  Kolory i kształty  psychologicznie i energetycznie oddziałują na człowieka, wywołując różne doznania. Uproszczone postacie w złotym kolorze na reprodukcji zmieniają kolor na żółty. Zupełnie nieświadomie zestawienie dwóch barw – niebieskiej i żółtej – przenosi skojarzenia w naszą smutną rzeczywistość. To kolory, które od 24 lutego towarzyszą nam teraz codziennie. Deformacja kształtów pod wpływem ruchu, układy postaci – odwracających się od siebie, upadających czy powstających aby podać sobie dłonie – to także można dziś interpretować w kategoriach symbolu, na co zwróciła mi uwagę sama autorka. Czy każdy będzie miał młodość taką jak Joanna? Wielu radości może jednak nie doświadczyć. Sztuka ma to do siebie, że pozostawia widzowi zupełną dowolność skojarzeń, dostarczając osobistych przeżyć i emocji. Sztuki plastyczne – tak jak taniec – są  specyficzną formą porozumienia bez słów. Mogą zawierać metaforę, którą każdy rozszyfrowuje na swój sposób. Kontemplujmy więc obrazy Joanny – w błękicie i złocie – w kole wpisanym w kwadrat – snując refleksje o świecie, o życiu…  przy dobrej kawie, koniecznie z ciastkiem – na osłodę życia.

                                                                       Izabela Winiewicz-Cybulska
                                                                       Fotografie udostępnione przez artystkę

Poprzedni artykuł18-latkowi za posiadanie narkotyków grozi 10 lat pozbawienia wolności (zdjęcia)
Następny artykuł“Ukojenie” – malarstwo Magdaleny Gedroyć w Centrum “Synagoga”
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments