Dotrzeć do wyobraźni dziecka – o ilustracji Wojciecha Górskiego           

0
971

            W tegorocznej  trzynastej Ulicy Literackiej przewidziano mały zakątek dla dzieci. Pośród zamojskich autorów i ilustratorów, tworzących dla najmłodszego czytelnika, znaleźli się Karolina
i Wojciech Górscy wraz z „Samochodzikiem Frankiem”. Franek to czerwone terenowe autko – bohater wieloczęściowej serii, wymyślony i narysowany przez Wojciecha Górskiego o parę lat wcześniej zanim pojawiły się Auta Disneya. Wśród wielu autorów tekstów do tej serii, cieszącej się dużym powodzeniem (średnia ocena w internecie – prawie 5,0), jest Karolina Górska, córka ilustratora, studentka prawa, czytająca „Franka” na Ulicy Literackiej. Najciekawsze jest jednak to, że w książce, pośród barwnych obrazów z przygodami samochodzika, można  czasem trafić na zamojski akcent. Jest nim na przykład tablica informacyjna z nazwą miasta stojąca przy estakadzie albo mapa z zaznaczonym Zamościem, a ostatnio pojawiły się nawet kamienice ormiańskie. Autor ilustracji, choć teraz mieszka w Warszawie, nie ukrywa silnej więzi z rodzinnym miastem. Zresztą w Zamościu bywa często, bo ilustratorzy pracują dziś online, ale oprócz ilustracji Górski ma jeszcze inne pasje, które może realizować tu – w domu rodzinnym – w organizowanej właśnie własnej pracowni-warsztacie.  Materiałem artystycznym jest metal (kuty, spawany), z którego będą powstawać płaskorzeźby. To odskocznia od ilustracji – mówi Wojtek, mający dziś na swym koncie prace do kilkuset książek i czasopism – całe mnóstwo obrazów dla różnych wydawnictw takich jak PWN, Foksal, Macmillan, Nowa Era, WSiP, Daum, Wilga, ISBM.
                   Wojciech Górski jest absolwentem zamojskiego Liceum Plastycznego, które – wraz
z  żoną Ewą Kłyś –  ukończył w 1991 roku. Szkoła specjalizowała się wówczas w konserwacji rzeźby i detali architektonicznych. Ewa skończyła architekturę wnętrz na warszawskiej ASP. Kilka lat temu miała w Zamojskiej Galerii BWA swój indywidualny pokaz – były to „Sezonowe scenografie architektoniczne” – prezentacja przygotowana specjalnie dla Zamościa. Ewa Kłyś-Górska uczestniczyła także w kilku zamojskich edycjach  Międzynarodowego Festiwalu Fresku Frescopolis. Na  Przedszkolu nr  1 namalowała – wg projektu Vika Calabra –  anioła grającego na wiolonczeli i chmury (a od siebie dodała jeszcze latawiec) – jak widać ma również duże zamiłowanie do obrazów dla dzieci.  Wojtek  nie ma studiów wyższych – nie miał możliwości studiowania, bo razem z wrodzonym talentem do rysowania dostał w pakiecie zaburzenie neurologiczne nazywane Zespołem Tourette’a. Ta dolegliwość, potrafi skomplikować życie, naraża często na przykre reakcje otoczenia. Ale los przynosi też czasem rekompensatę – Wojtek potrafi narysować absolutnie wszystko. Jest  pracowity i uparty. Potrafi udowodnić, że  zamiłowania i pasje, choć nie pokonają choroby, mogą czasem z nią wygrywać. Na początku nie było to łatwe – zresztą  początki zwykle są trudne zwłaszcza dla tych, którzy dzielą życie z Tourettem.  Po wysłaniu blisko dwóch tysięcy ofert współpracy, Górski otrzymał tylko dwie odpowiedzi. Założył agencję reklamową, otrzymywał zlecenia  z Kroniki Tygodnia i dopiero wygranie konkursu na linię graficzną dla PWN w 2000 roku otworzyło szeroko drzwi do ilustracji książkowej. 

                    Zamość ma swoje miejsce w dziejach zjawiska artystycznego nazywanego w historii sztuki polską szkołą ilustracji – nasza Galeria BWA od szeregu lat organizuje plenery dla ilustratorów i jedyna w kraju posiada tak bogate zbiory, w których odnajdziemy wielu klasyków tej dziedziny. Jan Marcin Szancer to niewątpliwie jeden z tych najwybitniejszych – z książek swojego dzieciństwa Wojciech Górski najbardziej zapamiętał właśnie jego obrazy – te z  Baśni Andersena (z Królową Śniegu na okładce). Były to prace bardzo malarskie, delikatne i przede wszystkim wykonywane ręcznie. Rękę zastąpił  dziś komputer. Czy za pomocą piórka i tabletu można oddać lekkość i ulotność?  Tempo współczesnego życia dyktuje artystom – ilustratorom metody pracy.  Świat, w którym komunikujemy się pośpiesznie za pomocą skrótów i emotikonów, oczekuje dziś innych obrazów. Wydawnictwa zamawiają  ilustracje w formie cyfrowej, dlatego nie ma już oryginałów – zastępują je komputerowe wydruki. Jedno pozostaje niezmienne: przekaz dla dziecka musi być czytelny. Wojciech Górski, opowiadając o początkach swojej pracy zaznacza, że pierwsze ilustracje wykonywał jeszcze tradycyjnie – akwarelą na papierze – pamięta, że były to zwierzęta (one chyba zdominowały całą jego ilustratorską twórczość)  do ćwiczeń z biologii. Rezygnację
z papieru obserwujemy od ponad dziesięciu lat – dodaje. Cyfrowo pracuje się znacznie szybciej – na pewno lepiej, wygodniej. Używając tabletu i piórka  można także dojść  do perfekcji, osiągnąć na przykład efekt akwareli, zaznaczyć malarski walor czy światłocień i odtworzyć strukturę papieru. Dobry grafik  powinien – wczytując  się w tekst – stworzyć przede wszystkim obraz we własnej wyobraźni, choć to wydawca i autor książki decydują często o charakterze ilustracji, bo książka musi przede wszystkim dobrze sprzedać się. A jak to zrobić – wydawca wie najlepiej. 

                 Realizacje Wojciecha Górskiego to nowy rozdział w historii polskiej ilustracji. Artysta (choć nie ma dyplomu wyższej uczelni) ma bardzo bogaty dorobek, a jego namiastkę chętnie pokazuje  zamojskiej publiczności. Przymierza się teraz do wystawy – pierwszej, bo nigdy wcześniej nie pomyślał o prezentowaniu swych prac szerokiej widowni (może dlatego, że nie lubi oficjalnych pokazów i spotkań, nie dba o poklask i zaszczyty). Tworzy wciąż z dziecięcą wrażliwością, bo tej dobry ilustrator nigdy nie może stracić. Obraz musi trafić do wyobraźni dziecka, które jest odbiorcą bardzo wymagającym. Te obrazy są przecież dla nich pierwszą galerią sztuki. Ilustracje muszą być wysmakowane, bo kształtują poczucie estetyki.                  

               Prace Górskiego łatwo rozpoznać, ponieważ ma on swój charakterystyczny warsztat, który wypracował przez ponad dwadzieścia lat. Obrazy z dzieciństwa zapamiętujemy na długie lata i to właśnie dzięki indywidualnemu stylowi artysty mamy do dziś swych ulubionych ilustratorów. Obrazy Wojtka pozwalają cały czas być w świecie dziecka, w którym wszystko może się zdarzyć – każdy przedmiot może ożyć.  Ilustrator robi to doskonale – samochody śmieją się, zapałka tańczy
a garnek podskakuje. Czujemy, że owca rzeczywiście beczy, a gęś gęga na różne sposoby. Świnka usiadła grzecznie przy talerzu, a małpa potrafi przemalować konia tak, że stanie się zebrą. Ilustrator potrafi odtworzyć szum wiatru czy kapanie wody. I zawsze jest tu ta wyjątkowa energia – akcja, pełnia życia widoczna zarówno w spojrzeniu wielkich oczu jak i w geście każdej bajkowej postaci.  Kompozycja i zestawienie kolorystyczne potrafią przyciągnąć uwagę zarówno dziecka jak i rodzica, który decyduje przecież o wyborze (wypożyczeniu czy kupnie) książki.
            Górski potrafi wyjść poza rzeczywistość, by wykreować świat dziecka, ale  potrafi też rzetelnie – z dbałością o realizm – zilustrować podręcznik czy gazetę. Ma w swym dorobku nawet teledysk „Wyspa Zielona” promujący płytę Pawła Kukiza i Perveradosa, który stworzył wspólnie
z animatorem. Mam tę przyjemność współpracować z teraz z Wojtkiem, a jest to ten moment, który w swojej pracy zawodowej lubię najbardziej – moment, gdy zamieniają się role „uczeń – mistrz”, bo Wojtek był kiedyś moim uczniem, a teraz pojawił się z pomysłem na wspólną książkę. Mam nadzieję, że efekty naszej pracy trafią w gust współczesnego młodego odbiorcy. 

                                                                                                                 Izabela Winiewicz-Cybulska
                  

Poprzedni artykułRozpoczął się Powszechny Spis Rolny
Następny artykułWyjątkowy Jubileusz. Pan Stanisław obchodził setne urodziny.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments