Kolorowy świat „u Pani Malinowskiej”
Na fasadzie budynku przy ul. Daniłowskiego 1 (przy dawnych jatkach) zawisła pamiątkowa tablica poświęcona rodzeństwu Pawłowi i Zofii Malinowskim h. Pobóg, którzy od lat 40. do 80. XX w. prowadzili w tym miejscu swój sklep galanteryjny.
Uroczystość odbyła się w piątek 7 sierpnia 2020r. Udział w wydarzeniu wzięła pani Jadwiga Kopyś – córka Pawła Malinowskiego, a także byli klienci sklepu Malinowskich, którzy mimo upływu lat wciąż mają w pamięci to niezwykłe miejsce.
Miejsce to wielu mieszkańców miasta wspomina z sentymentem: „Był to sklep trochę egzotyczny, trochę jak z bajki. A w nim guziki, wstążki, wałki i siateczki do włosów, igły, nici, kokardy, korale, bransoletki, tasiemki, baloniki, koniki bujane, pierścionki, ozdoby choinkowe, smoczki dla maluchów, apaszki, spinki, lusterka, zabawki, grzebyki, korki do korkowców, torebeczki, gadżety na imprezy karnawałowe, haczyki do łowienia ryb i inne. U Malinowskich można było kupić wszystko” – wylicza Czesława Kot, niegdysiejsza klientka sklepu.
Niezwykły klimat sklepiku w dużej mierze tworzyli jego właściciele. W pamięć szczególnie zapadła wszystkim pani Malinowska. W szarym okresie PRL-u, w oczy rzucał się jej barwny i oryginalny wygląd. „Sklep miał swój niepowtarzalny klimat, a jego dopełnieniem była postać cioci. Ubierała się bardzo oryginalnie. Nosiła olbrzymie pierścienie na każdym palcu, włosy malowała na czarno, zaplatała je i spinała w kok. Charakterystyczne były gęste, czarne brwi, które dominowały na jej twarzy. Dlatego nazywana była „Czarną Damą”, a sklep „U Malinowskiej”. Zawsze prezentowała na sobie nowe, modne spinki, bransoletki, broszki i kolczyki” – tak Panią Malinowską wspomina jej bratanica Jadwiga Kopyś.
Rodzeństwo Malinowskich do Zamościa przyjechało po II wojnie z Włodzimierza Wołyńskiego. Paweł Malinowski pracował jako urzędnik w tamtejszym Starostwie Powiatowym. Pani Malinowska – Zofia, pracowała wówczas w kancelarii adwokackiej. Paweł Malinowski ożenił się z Klementyną Dziubą, pochodzącą z Komarowa w 1939 roku, mieli troje dzieci. Paweł Malinowski był duszą towarzystwa, śpiewał, recytował, pisał wiersze, opowiadał anegdoty. Był przy tym niezwykle skromny. Przyjaźnił się z Janem Machulskim, czy Piotrem Cugowskim (ojcem Krzysztofa Cugowskiego), którzy często w sklepie bywali. Paweł odpowiadał za zaopatrzenie. Mieszkańcy Zamościa doskonale kojarzą go kiedy na poczcie składał listownie zamówienia na artykuły galanteryjne. Zofia Malinowska stała się symbolem zamojskiego handu, jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób powojennego Zamościa, była żywą reklamą sklepu. Do dzisiaj funkcjonuje określenie „wyglądasz jak Malinowska”, określające osobę, która założyła dużą ilość biżuterii, i dodatków.
Sklep znajdował się w bramie przy ul. Daniłowskiego. Zbudowany był z drewna, wyklejany warstwami papieru do pakowania. Co kilka lat Malinowscy przyklejali nowe warstwy papieru zmniejszając sukcesywnie powierzchnię maleńkiego ok. 13-metrowego lokalu z drobiazgami, w którym nie było ogrzewania.
Sklepiku „U Malinowskiej” nie dało się ominąć bez choćby spojrzenia na te najpiękniejsze w szarych czasach błyskotki, świecidełka, cudne drobiazgi. Przez 40 lat, w czwartkowy dzień targowy przy sklepie zawsze była długa kolejka.
Na pomysł upamiętnienia sklepiku i jego właścicieli – Pawła i Zofii Malinowskich, wpadł dziennikarz Łukasz Kot, który na podstawie wspomnień swojej babci, a także dokumentów urzędowych odtworzył historię tego klimatycznego miejsca. Z córką Pawła Malinowskiego, Jadwigą Kopyś, skontaktował się w bardzo oryginalny sposób, pozostawiając na grobie rodzinnym Malinowskich wiadomość w słoiku.