Oszust podający się za syna zamościanki poprosił o finansowe wsparcie, dzięki któremu miał uniknąć więzienia. Małżeństwo z Zamościa nie dało się oszukać – w porę zorientowali się, że może być to próba oszustwa. Dzięki czujności nie stracili pieniędzy. O próbie oszustwa poinformowali policjantów.
Wczoraj kilka minut po godzinie 13:00 do mieszkanki Zamościa na telefon stacjonarny zadzwonił mężczyzna i rozpoczął rozmowę od słów: „mamo to ja twój syn, jestem w szpitalu, bo potrąciłem na przejściu trzy osoby, które są ranne i trzeba wpłacić 34 000 to nie pójdę do więzienia”. Zatroskana o losy syna kobieta wskazała rozmówcy, że nie ma takiej kwoty. Jednak w banku ma zgromadzone pewne oszczędności w kwocie kilku tysięcy złotych. Wtedy do rozmowy włączył się inny mężczyzna i przedstawiając się za policjanta polecił, aby poszła pod wskazany adres do notariusza po dokumenty. Mąż zamościanki natychmiast zamówił taksówkę i pospieszył do kancelarii notarialnej. Jednak po drodze zorientował się, że wskazanego adresu w Zamościu nie ma. Wówczas zaczął przypuszczać, że telefon od rzekomego syna to próba oszustwa. Aby potwierdzić swoje przypuszczenia skontaktował się z synem, który zdziwiony całą sytuacją oznajmił, że nie uczestniczył w żadnym zdarzeniu drogowym i nie dzwonił do matki. O próbie oszustwa zamościanin poinformował policjantów.
W kontaktach z osobami, które w rozmowach telefonicznych proszą o pieniądze należy zachować ostrożność i nie należy podejmować pochopnych decyzji. Zawsze przed podjęciem decyzji o finansowe wsparcie krewnego należy zweryfikować, czy oby na pewno rozmawiamy z osobą, za którą podaje się telefoniczny rozmówca. Pamiętajmy, że czujność i ograniczone zaufanie może uchronić Nas przed nieuczciwymi ludźmi, którzy próbują wyłudzić pieniądze. Gdy „dziwna” rozmowa telefoniczna wzbudzi Nasze podejrzenie nie zwlekając należy powiadomić Policję dzwoniąc na numer alarmowy 112.
źródło: KMP Zamość
Miał być finał, gdzie się podział?