Zamojski Festiwal Książki z perspektywy uczestnika

0
502

Wyjątkowo zimny maj, ale deszcz i inne anomalie nie przeszkodziły miłośnikom książek uczestniczącym w IX edycji Zamojskiego Festiwalu Książki organizowanym przez Książnicę Zamojską im. Stanisława Kostki Zamoyskiego. Trwający 3 dni (w dniach 21-23 maja) Festiwal na Kamiennej przykuł uwagę osób czytających, piszących, myślących… odważnych – jednym słowem tłumów nie było… Nie oznacza to, jednak, że Książnica świeciła pustkami. Co to to nie. Jako uczestnik Festiwalu (dane mi było spędzić fantastyczne 3 dni) mam odwagę powiedzieć, że żałuję trzech rzeczy… po pierwsze, że nie pracuję na Kamiennej, po drugie, że jest ona daleko (jednak) od centrum [głośno ostatnio o przenosinach Starostwa, a może warto poszukać dobrej lokalizacji dla biblioteki – będą z tego same plusy], po trzecie, że to tylko 3 dni, a nie tydzień chociaż, czy miesiąc – takie dajmy na to „Zamojskie majowe Zaczytanie”. 

Nie wziąłem udziału w całej bogatej ofercie festiwalowej. Byłem 21 maja na promocji tomiku poezji Krzysztofa Piotra Czubary – historyka, dziennikarza, regionalisty. Promocji niezwyklej (autor zmarł w 2008 roku), ale oczekiwanej. Taki właśnie tytuł przybrał ów tomik „Oczekiwanie”. Dzięki Książnicy i Sponsorom (celowo przez wielkie „S”, bo społeczne zaangażowanie biznesu jest dzisiaj w cenie) Agnieszce i Jarosławowi Cybulskim, Konradowi Jaeschke oraz Beacie i Dariuszowi Marciniewiczom, ale nade wszystko dzięki Marcinowi Czubarze (synowi Krzysztofa), który przyczynił się do tego, by poezja Ojca (mało kto znał śp. Krzysztofa Czubarę jako poetę) ujrzała światło dzienne. Dziękuję! I nie jest do ostatnie dziękuję, jakie się tutaj pojawi… 

Dzień drugi. Giełda Twórców Regionalnych. Miałem przyjemność reprezentować Bibliotekę Publiczną Gminy Łabunie i jej wydawnictwa, ale również siebie i swoją „Królową…”. Koncert kapeli Wójtowianie z Krasnobrodu – bo w bibliotece czasami może i powinno być głośno, a później długie rozmowy wystawców o kondycji czytelnictwa, nowościach na lokalnym rynku książki, planach wydawniczych. Tego dnia byłem świadkiem masowych odwiedzin w bibliotece – dzieci, młodzież, dorośli – takie odwiedziny to spełnienie bibliotekarskich marzeń. Odwiedzajcie biblioteki, tak często, jak możecie. W Książnicy towarzyszyła mi żona Agnieszka reprezentująca Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łabuńskiej im. Jana Jakuba Zamoyskiego. Z żoną Sabiną był – Daniel Mróz, młody autor z niedalekiej Sąsiadki. „Jaskółcze znamię” (ukazały się dwa tomy) warte jest przeczytania. Kto nie czytał – niech pyta w księgarniach, albo jedzie do Sąsiadki i szuka autora. Przemykał między stołami także Łukasz Izarowski (wprawdzie bez swoich książek), ale książkę kupił swojej żonie Monice. Takie partnerstwo – „dla książki”. Po 17. wziąłem udział w spotkaniu z Weroniką Kostyrko. Książka „Tancerka i Zagłada. Historia Poli Nireńskiej” przybliża postać nieco zapomnianej wybitnej tancerki Poli Nirensztajn, żony Jana Karskiego. Wartościowe, bardzo ciekawe spotkanie w kameralnym gronie – taki namacalny kontakt z historią, autorem – przywołał pierwszą edycję Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Trzeba bronić literaturę przed zaczytaniem. Jak uniknąć ognia zagłady? Tańczyć w ogniu, który rozpala? 

Czytanie przedłuża życie. Muzyka leczy duszę. Festiwal książki z koncertem – Bardzo dobry pomysł! Dzień trzeci. Dyplomatyczne spotkanie autorskie z Władysławem Tadeuszem Lichotą, nagrody i wyróżnienia dla czytelników, przyjaciół biblioteki, osób i instytucji współpracujących, a wieczorem o 19. wisienka na torcie, czyli prawie jak w biblijnej Kanie – najlepsze wino na koniec wesela. Koncertu Łukasza Jemioły wysłuchałem w koszulce festiwalowej z Cieszanowa. Rock, Blues, Poezja, Muzyka – łączy się to wszystko jakoś. Posłuchajcie tego człowieka – jeśli nie na żywo, to na YT chociaż. 

Czas na kolejne podziękowania… za Festiwal, za „Dziękuję” (baardzzo mi ta piosenka przypadła do ucha, podobnie jak teksty Hanny Bondarenko, poetki z Lublina), za dobre Towarzystwo… Czytajcie Ludzie, zaglądajcie do bibliotek… na Kamienną, na Orzechową, gdziekolwiek…

Piotr Piela

 

Poprzedni artykułPlaża Open 2019. Jeszcze więcej atrakcji nie tylko dla fanów sportu
Następny artykułUlicą Literacką spacerowanie nieustanne
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments