Dzięki sobotniej wygranej z beniaminkiem z Buska Zdroju piłkarze ręczni Padwy Zamość wrócili na pierwsze miejsce w tabeli drugiej ligi. Dziewięciobramkowe zwycięstwo (36:27) należy docenić z uwagi na problemy kadrowe, z którymi wciąż boryka się trener Padwy Marcin Czerwonka.
Ekipa z województwa świętokrzyskiego nie ma łatwego życia w bieżącym sezonie. W dotychczasowych spotkaniach drużyna Handbalove nie zdobyła ani jednego punktu i w związku z tym zamyka stawkę. Nic więc dziwnego, że przed sobotnim starciem to zamościanie byli zdecydowanym faworytem.
Przedmeczowe spekulacje znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Gospodarze próbowali zaskoczyć Padwę częstą zmianą taktyki w obronie, ale na niewiele się to zdało. Już po pierwszych 30 minutach podopieczni trenera Czerwonki prowadzili pięcioma bramkami, a w dalszej części gry przewaga systematycznie rosła.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Padwy po raz kolejny w tym sezonie był Szymon Fugiel. Kapitan zespołu rzucił 12 bramek, mimo że wciąż odczuwa skutki kontuzji mięśniowej. Coraz pewniej na parkiecie czuje się także inny rekonwalescent, Adrian Adamczuk. Do Buska Zdroju nie pojechał za to Paweł Maciocha, który z powodu urazu nie będzie mógł grać przez około trzy tygodnie.
Sobotnia wygrana pozwoliła zamościanom na powrót na pierwsze miejsce w tabeli. Stało się tak dzięki pauzie AZS UJK Kielce, a także niespodziewanej porażce Wisły Sandomierz z Azotami II Puławy.
Handballove Busko Zdrój – Padwa Zamość 27:36 (13:18)
Padwa: Drabik, Bąk, Wnuk – Fugiel 12, Samoszczuk 7, Bigos 6, Adamczuk 4, Sałach 4, Gałaszkiewicz 2, Radwański 1, Pieczykolan, Kozyrski.
tekst nadesłany
Brawo Padwa. Gratulacje!