Kurz niepamięci osiada na Muzeum w Bondyrzu
Piszę do Pana, gdyż chciałabym zwrócić uwagę na pewną sprawę. Dziś razem z moim partnerem wybraliśmy się na wycieczkę rowerową ze Zwierzyńca do Suśca. Wybieraliśmy trasę tak, aby oprócz widoków jakimi obdarzyła Roztocze natura, również móc coś zwiedzić. Zaraz za Zagrodą Guciów jadąc niebieskim szlakiem na cel postawiliśmy Muzeum Historyczne AK Inspektoratu Zamojskiego. Zostało ono wytłuszczone oraz dodatkowo wyeksponowane czerwoną czcionką na mapie, więc spodziewaliśmy się czegoś naprawdę wyjątkowego (zwłaszcza, że nawet na Wikipedii można znaleźć informacje na jego temat). Niestety na miejscu spotkało nas duże rozczarowanie. Miejsce świeci pustką, drzwi są zamknięte na kłódkę, a teren bardzo zaniedbany. W czasie naszej obecności zajechały kolejne osoby chcąc, tak jak my „łyknąć” prawdziwiej historii. Widać więc, że jest to punkt na mapie chętnie odwiedzany przez turystów. Czy naprawdę nic się nie da zrobić, aby przywrócić mu blask? Myślę, że warto inwestować w miejsca tak bogate historycznie, by nie zostały zapomniane do końca i pokryte kurzem przeszłości.
Pozdrawiamy serdecznie
Gosia i Robert
To tylko jeden z turystycznych głosów dotyczący muzeum w Bondyrzu, a jest ich coraz więcej.
Gdyby założyciel muzeum śp. Jan Sitek widział, jak dziś wygląda jego UKOCHANE MUZEUM umarłby ponownie na zawał. Jan Sitek, były żołnierz AK i WiN na Zamojszczyźnie, wspaniały historyk, regionalista, wykładowca i znawca regionu MUZEUM HISTORYCZNE INSPEKTORATU ZAMOJSKIEGO ARMII KRAJOWEJ IM. STANISŁAWA PRUSA, PS. „ADAM” założył w Bondyrzu w 1972 roku. Już wtedy zaczęły się kłopoty. Dosłownie oblegane przez turystów i wycieczki z Polski, Europy i byłego Związku Radzieckiego muzeum stało się bardzo niewygodne dla komunistycznej władzy.
Ówczesne władze, a szczególnie kierownictwo PZPR, podjęły natychmiastowe działania. Stwierdzono, że Muzeum AK w Bondyrzu NIE SPEŁNIA SWEGO ZADANIA WYCHOWAWCZEGO, SZCZEGÓLNIE WŚRÓD MŁODZIEŻY i na prawie sześć lat muzeum zamknięto. Ostatnią zorganizowaną grupą, która zwiedziła muzeum w Bondyrzu w maju 1978 roku byli harcerze z Wyszogrodu. Dzięki panu Janowi Sitkowi muzeum można było zwiedzać „konspiracyjnie”, ale niestety nie przez zorganizowane grupy turystów, czy np. szkolne wycieczki.
Komunistyczne władze nie mogły pozwolić na poznanie bojowej drogi takich dowódców akowskich partyzantów Zamojszczyzny jak: KALINA, NORBERT, PODKOWA,CIĄG…
Po wielu staraniach i wstawiennictwu między innymi Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie muzeum ponownie było można zwiedzać od października 1983 roku. Zdaniem historyków to pierwsze po II wojnie światowej Muzeum Żołnierzy AK w Polsce jest wyjątkowo cenne. W sześciu salach wystawowych niestety nieogrzewanych zimą Jan Sitek zgromadził ponad 400 fotografii z lat 1939-1944, bardzo cenne mapy wojskowe, umundurowanie, konspiracyjną prasę i militaria często będące jedynymi takimi eksponatami w krajowych muzeach. Takim eksponatem (obecnie prezentowanym na Zamku w Lublinie) jest prawdopodobnie jedyny zachowany w Polsce kompletny wojskowy ołtarz polowy Armii „Kraków”, który podczas okupacji hitlerowskiej służył zamojskim partyzantom Armii Krajowej.
Muzeum AK w Bondyrzu odwiedziły tysiące ludzi, w tym wielu znakomitych przedstawicieli świata nauki, historii, archeologii i geologii, bo i takie eksponaty w nim są. O wyjątkowym zainteresowaniu placówką świadczą wpisy w CZTERNASTU TOMACH MUZEALNEJ KRONIKI. Kiedy w 2009 roku pan Jan umierał w SŁOWNYM TESTAMENCIE zobowiązał syna Edmunda Sitka do kontynuowania i opieki nad bondyrskim muzeum.
Rozmawiałem z panem Edmundem. Jest rozczarowany. Opiekuję się muzeum, ale nie mam pieniędzy na remont i malowanie budynku, który wygląda dziś nie jak muzeum, ale jak dawny wiejski geesowski sklep. Nikt się tą placówką nie interesuje – mówi pan Edmund. Urząd Gminy w Adamowie w folderach i mapach turystycznych wskazuje położenie i istnienie muzeum i na tym pomoc się kończy. Losem tak ważnej i potrzebnej placówki nie interesuje się Urząd Wojewódzki ani Marszałkowski w Lublinie. Nie pomogła nasza interwencja w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jestem bezradny mówi pan Edmund. Ostatnio dzięki koledze udało nam się tanio kupić farbę. Sami pomalujemy czołg i armatę, bo tylko tyle zrobić możemy.
Bardzo się dziwimy – mówią państwo Laskowscy z Wrocławia, że są pieniądze na boiska szkolne, place zabaw, ścieżki rowerowe, nowe latarnie, a nie ma na GRUNTOWNY REMONT TAKIEJ PLACÓWKI, JAK TA W BONDYRZU. TO PO PROSTU SKANDAL TWIERDZĄ. Tyle mówi się o patriotycznym wychowaniu młodzieży, ale tu w Bondyrzu mamy najlepszy dowód, że z tym wychowaniem coś nie tak.
Jakie jest, takie jest muzeum – mówi pan Edmund, ale dałem ojcu słowo i słowa dotrzymam. Jeżeli ktoś w zorganizowanej grupie zechce muzeum zwiedzić, proszę o telefon 696 273 788.
tekst i zdjęcia Marian Zacharczuk
Czy dla Wójta to tak wiele kupic farbe i poprosic pracowników z CIS lub z gospodarki komunalnej czy co tam maja w gminie na pewno pomalowaliby. Trzeba tylko chciec….
witam wszystkich,szkoda tak ważnego muzeum żeby niszczało,a może władze gminy mogły by otworzyć specjalne konto na odnowę budynku i eksponatów,miłośników historii i militariów w naszym regionie jest na pewno masa każdy coś by wspomógł finansowo czy fizycznie przy odnowie,mogę jako pierwszy się zgłosić do prac remontowych.
Szefem zamojskiego koła AK jest jeden z posłów. Jemu, też powinno zależeć.
Może Pan Adam Sikorski pomógłby nagłośnić sprawę? w końcu robi programy o miejscach które mogłyby ulec zapomnieniu, i wydobywa z czeluści historii te tematy o których watro pamiętać i zadbać. Ma ktoś jakoś kontakt